Polecmy Wystawianie Świadectw Charakterystyki Energetycznej budynków oraz lokali.Badania termowizyjne Wystawianie Świadectw Charakterystyki Energetycznej budynków oraz lokali. Badania termowizyjne

    Książka..O Galicji Zdjęcia z kresów ..Kresy wschodnie Grzymałów Mapy historyczne Świdnica filmy taneczne filmy turniejowe taniec towarzyski współczesny nowoczesny klub taneczny swidnica wspolczesnyFilmy TanecznePielgrzymka

II.Stosunki gospodarcze za pańszczyzny.

Własność i obrót ziemią.Ciężary pańszczyżniane ,czynszyk,odsyp i daniny w inwentarzu i nabiale.Pańszczyzna -kary cielesne .Polożenie gospodarstw chłopskich.

Jestem w posiadaniu (przypominam pisano w 1938/1939) dokumentu ,który dowodzi,że w naszej wsi zachowało się prawo własności gruntu przez chłopów.

A oto jeden z dokumentów :

 

Działo się to roku pańskiego 1772.Stanowszy przed prawo nasze Gackie pracowity Marcin Ślęk i z pracowitem Kasprem Brożbarem dobrowolnie uczynili między sobą targ, to jest pułanku (24mórg) w położeniu leżącego od górni między Sobiestana Tonię ,a z drugiej strony dolni między Kaspra Brożbara kupującego tenże grunt. Z targowanej za złotych polskich t(?) 35 grzywien 84. Wypust do tego gruntu jest 3 koni. skrętochwa(?) i kół 3, pług jest ze wszystkiem porządkiem , brona jedna. Budynki wszystkie zdezolowane , stępa jest, stół jest . Ja niżej na podpisie wyrażony jako prawdziwy i naturalny dziedzic daję prawo Kasprowi Brożbarowi kupującemu tenże grunt u Marcina Slęka gospodarza na gruncie swojem własnem, a powierzanem mnie, a teraz możem sprzedać na podpisie . Z błogosławieństwem odziedziczą Kaspra Brożbara jawnie , prawnie kupującego u mnie.

Następują podpisy i własnoręczne krzyże sprzedającego i kupującego dla lepszej wiary i uwagi podpisami..

Wójt prawa gackiego Antoni Pek. podwójciem będąc J.Kwolczak przysieżny Józef Kot przysieżny Jan Sochacki

 

 

Inny z posiadanych aktów zawartych w póżniejszych czasach pomiędzy chłopem a dziedzicem brzmi.

 

Kontrakt sprzedaży.

Między Wielebnym Panem Janem z Unichowa Terleckim dziedzicznem panem wsi Gać ,a Piotrem i Agnieszką Polakami poddanemi tychże włości , stała się niniejsza dodrowolna sprzedaż: a to : Mając Wieleny Pan Jan z Unichowa Terlecki chałupę swoją własną z kawałkiem zagrody na wsi, naprzeciw Figury Św.Jana Niepomucena u mostu , sprzedał tą Piotrowi i Agnieszce Polakom za 30 fl. nie zostawiając sobie żadnego prawa do tej , ale owszem wyrzeka się takowegoż pozwalając tym Polakom tę sobie kupioną własność pod nr. kolejnem 107 sprzedać , na co się im widzieć będzie budować, zamieniać i na jak najlepszy pożytek swój użyć, tylko z dodatkiem tym aby należącą powinność dni dwunastu pieszych w wieczyste czasy do dworu j.w.p.Państwa Gać co roku odbywali. Które to powyższe kupno , aby miało większą wagę i walor w księgach Gromaczkich zapisać pozwala się.

Razem obie strony przy świadkach ,którym podpisy szkodzić nie będą.

Następują podpisy Terleckiego, obojga kupujących i dwu świadków.

Z odpisanych dokumentów możemy stwierdzić , że chłopi nasi posiadali prawo własności gruntu, który sprzedawać lub darowac mogli co było zapisywane w księgach gromadzkich.

Wszystkie posiadane akta dotyczą obrotu całymi gospodarstwami.(W latach gdy wieś nasza była już pod zaborem).Widzimy ,że każdy z tych aktów potrzebował zezwolenia dziedzica szczególnie wtedy gdy grunt-gospodarstwo ulegało podziałowi.

W opowiadaniach mamy dowody,że dziedzic mógł usunąć chłopa z posiadanego gospodarstwa gdy tenże nie był “zdolny do gruntu”tj. nie miał koniecznego do uprawy i odrobienia pańszczyzny inwentarza(sprzętu) narzędzi lub nie stać go było na odnowienie budynków.W tym przypadku gospodarz mógł sprzedać swoje gospodarstwo innemu ,który kupując przyjmował ciężary jakie gospodarstwo winne było dworowi.

W wypadkach gdy gospodarz nie odrabiał pańszczyzny,lub zalegal z opłatą cznnszyku ziemnego lub też nie oddawał do dworu odsypu,kaptonów ,jaj itp.,a dworscy zegułnicy(1) nie mogli ich z gospodarza wydusić,wtedy starał się usunąć takiego gospodarza z gruntu.Do odrobienia pańszczyzny zmuszano batem i zaległości w niej nie było powodem usuwania z gruntu ,gorzej było z świadczeniami w gotówce i naturze.

Znany jest tylko jeden wypadek ( wspominany z grozą) kiedy to dziedzic za zaległości odebrał jednemu z gospodaży (K) 9 mórg gruntu.Gruntu tego jednak nie odkupił zaraz od pana chłopi ale dwór musiał dłuższy czas gospodarować na nim,aż po kilkunastu latach znalazł się nabywca na ten grunt.

Gospodarza B. (2),który nie chciał swojej ładnej córki oddać do dworu na służbę od dłuższego czasu niszczyli dworscy zakutnicy,a na dobitek z tego wilki zagryzły ostatnie konie tak ,że tenże stał się” niezdolny do gruntu”.W ten czas dziedzic namawiał zagrodnika i cieśle Ś. Aby wziął gospodarstwo B. S. do zabrania tego gospodarstwa skłaniał dziedzic obietnicami ,że za należności ,zaległości i pańszczyznę przyjmie i dobrze mu policzy robotę z siekierą.Jednak Ś.namówić się nie dał., bawiając się ,że przez objęcie dużego gruntu, popaść w zależność od dworu .i nie chcąc łamać solidarności chłopskiej przez umożliwienie pokrzywdzenia chłopa..

`

1.Sekutnicy-poborcy

2.Przytoczę tutaj inną wersję chyba tej samej opowieści , dopiero odnalazłem rękopis pierwowzoru po przepisaniu powyższej książki tj.:

U Bożka Macieja źle się działo, w gospodarstwie nie darzyło mu się . Sam Maciek był chory, nie mógł pracować , parobka nie było gdzie poszukać i często dlatego zalegał z robotą na pańskiem , a wyrobieniu pola nie było czasu nawet myśleć , ot tak pchało się biedę , dzieci były jeszcze drobne nie było się czem posłużyć.

Co jakiś czas do gospodarstwa wpadali zakutnicy i zabierali coraz to nowe rzeczy za nieodrobioną pańszczyznę.

Budynki stajni, stodoła a nawet dom rozlatywały się , a na budowę lub nawet tylko poprawienie nie było czasu ani pieniędzy. Wóz rozlatywał się , pług i brony w robocie ledwie trzymały się. Krowy i owce zabrali zakutniki, że została tylko jedna krówka i to licha, bo lepsze zabrali.

Koń jeden zachorował i zdechł ,został tylko jeden a ten goniony od roboty do roboty ledwie co ogon powłóczył, bo nie miał mu kto starannie, punktualnie dać jeść.

Było to w czasie żniw. Strudzeni całodzienną pracą ludzie zasiedli późnym już wieczorem do wieczerzy, jedyną szkapę wypuścili na łączkę co leżała zaraz za domem, za drogą zagumienia by tam po rosie skubała trawkę. Chwilę po wieczerzy, gdy Maciek zatrwożony kwikiem przeraźliwem jaki doszedł go od łąki wyszedł na pole, by zabrać konia, ogromnie się przestraszył. Na łące o jakieś cztery stajania od domów leżała jego szkapa, a nad nią stało ogromne wilczysko i patrzyło ognistemi ślepiami w Maćka. Maciek z rozpaczą w duszy uciekł do domu. Ostatnia nadzieja , podpora gospodarstwa nie ma jej , nie ma co już marzyć o wydobyciu się z nędzy. Gruntu opuścić nie może, jeszcze jego dziadowie lali swój pot za który by go utrzymać , cała ich krew na pańskim klocu, ogromnie mu żal opuścić, przecież są dzieciska za małe, to kiedyś dorosną i zechcą na swoich ojców pracować. Sam ziemi nie opuści, niech co chce się dzieje, wyrzucą to pójdzie. Do pana prosić zmiłowania też nie pójdzie, bo on zakutnikami doprowadził go do nędzy, zreszta za tę pomoc jaką by pan dał, trzeba byłoby trzy razy tyle odrobić, nie on to jego dzieci, jak nie one to wnuki.

O pańskiej litości to tak ksiądz z kazalnicy czasem mówi , ale nikt we wsi jej jeszcze nie widział, gdy nie ma innego wyjścia to dopiero wtedy litość się okazuje. Tak całą noc w gorączce majaczył Maciek.

Na drugi czy trzeci dzień po tem wypadku dziedzic jak zobaczył Sobka, sąsiada z siekierą i piłą przechodzącego do dworu do roboty zagadnął go : “Sobek a może byś ty wziął Maćków grunt, bo Maciek i tak już zaniemógł.”

Przystanął Sobek dumnie skrobaniem palcami głowy pobudza umysł do intensywniejszej pracy “E..... Co mi tam z Maćkowego gruntu”. Na to dziedzic “Nie chcę nic pieniędzy, odrobisz wszystko siekierą, nawet za ciagłe dni roboty /końmi/ przyjmę robotę siekierą” zachęcał Sobka , wiedząc, że z niego robotnik dobry, ż e w rękach robota mu się pali.

Ale Sobkowi podejrzanem się wydawały owe pańskie zachęty, by uniknąć stanowczej odpowiedzi, Sobek powiedział , że poradzi się w domu kobiet, żony i matki.

W domu radził się Sobek kobiet, a te obie jednomyślnie , szczególnie stara matka jak nie zacznie przekładać mu : “A zachciewa ci się cudzej krzywdy, a bo ci tu źle na zagrodzie, nie masz to chleba nawet wtedy gdy inni gospodarze na wielu morgach głodują?. Zachciewa ci się roboty na pańskiem. Pan teraz do ciebie się śmieje , a niech no cię dostanie w ręce to go poznasz. Świerzbią cię plecy na pański bat. Źle ci na zagrodzie ?”

Tak że w Sobku do cna zmarniał głos i pragnienie ziemi jakie jest w każdem. Już woli odrobić parę dni do roku z zagrody, a z resztą to nikt tam przy robocie nie stoi nad nim z batem. Ludzie jeść dadzą na co najlepsze ich stać i pocieszał się “byle był kuraś (ręce) do roboty, a za robotą zapłacą”.

Na gruncie wieczna niewola, Sobek stanowczo odmówił objęcia Maćkowego gruntu.

Dziedzic jeszcze innych namawiał na Maćków grunt, ale nikt się nie złakomił. Musiał pan zelżyć, a nawet dopomóc Maćkowi, trochę i ludzie inni pomogli i Maciek pozostał przy gruncie.

Ale nie jednemu gdy się tylko kto zjawił co grunt od dziedzica wziął to pan za zaległości i opłaty grunta odebrał


Były także wypadki ,że dwór chcial powiększyć obszar folwarku przez odbieranie gruntu chłopom świadczy o tym dokument ,którego odpis przytaczam;

 

Do Prześwietnego Urzędu J.C.K.M. Cyrkutu Rzeszowskiego.

Dnia.1.aug.1801.ze wsi Gać

Pokorna proźba..

Na dniu 23 Juni podawaliśmy Proźbę do Prześwietnego Urzędu Cyrkuralnego względem łąki,która od 1674 do czasu tego była naszą własnością.Zaś Dziedzic terażniejszy wsi Gaci,któremdopiero rok drugi jak jest,odebrał nam na któram to łąkę Przewielebnemu i Prześwietnemu Urzędowi okazowaliżmy i Laskawą Rezolucję odebraliśmy lecz terażniejszy Dziedzic na tenże Rozkaz Prześwietnego Urzędu Cyrkuralnego do tego czasu zadnej nam sprawiedliwości nie dał i Łąkę wykosił.O co jak najpokorniej Dopraszamy się o łaskawy wzglądy Miłosierdzie Prześwietnego Urzędu Cyrkularnego Rzeszowskiego.Bo my jako kmiecie nie mamy czym zaprzęgów utrzymać

Stanisław Brożbar... + Jan.Kot. +

Prawowanie(?) to chłopów z dziedzicem skończyło się pomyślnie dla nich, bo łąka ta pozostała w ich posiadaniu..

Pozostało tez w pamięci ludzi wsiowych jak to Korniakt dziedzic kilku wsi ,a i naszej ,jednemu z gospodarzy za parę ładnych koni dał na własność 3 morgi zagrody.(Działo się to za Jana Kazimierza)

Akta kupna i sprzedaży gospodarstwa były bardzo rzadkie najczęściej na podstawie testamentu grunta przechodziły na potomków właściciela..

Znane są dwa wypadki kiedy to kmiecie zamienili (3) swe gospodarstwa z zagrodnikami przyjmując przy zamianie nie wielką dopłatę ...Powodem zamiany nie było pragnienie otrzymania dopłaty ,ale to ,że przez pozbycie się gospodarstwa kmieć stawał się mniej zależnym tj.mniej narażonym na bat i poniewierkę ze strony dworu .Są dowody ,że na taką zamianę dziedzic patrzał bardzo nie chętnym okiem.

Ilość dni pańszczyzny zależała od ilości posiadanego gruntu. i dochodziła nawet do 6 dni w tygodniu.(4) Za odrobienie dnia na pańskim dwór wydawał reszkondę(?) była to początkowo karba na lasce,a później kwitek pisany .Dwór mógł nie uznać jednego dnia za należycie odpracowany i wtedy za dzień trzeba było drugi odrabiać dodatkowo jako “remanement”.


3.Pan Terlecki gdy chłop Tuleja ślepy nie mogący utrzymać się przy gruncie i oddawał swój 12 morgowy grunt zagrodnikowi za ( ) i 30 zł to dziedzic czując nadejście zniesienia pańszczyzny doradzał Tulei trzymajcie się gruntu. Nimo to chłop rady nie posłuchał.(z brudnopisu Dziadka )

4.Dopiero za cesarza Józefa w roku 1782 ustalono max ilość 3 dni .Mój dopisek.




Dwór bardzo przestrzegał by nie przepuścić chłopom ani jednego dnia odrabianej pańszczyzny ,gdy nie było roboty na folwarku to kazano odrabiającym pańszczyznę jeździć wokoło “gazonu” na_ dziedzińcu dworskim i trzaskać z bicza.

Do roboty na pańskie trzeba było przychodzić z własnymi narzędziami z pługiem ,kosą ,cepami, itp. nawet ci co rżneli sieczkę dla inwentarza dworskiego nosili z sobą skrzynki rzezalne do dworu .Do roboty na pańskie trzeba się było jawić o pierwszym brzasku dnia .Wchodząc do dworu musiano przechodzić przez bramę przy której stali hajducy dworscy .Kto idący na robotę cokolwiek tylko spóźnił się ,to musiał przechodzić przez “praszczęta “to znaczy pomiędzy ustawianych doganiaczy dworskich ,którzy spóźniającego prażyli batami. Gdy znaczniej spóźniał się do roboty odrabiający “zaprząg” parobek lub gospodarz to bili go na klocu.

Odrabiających pańszczyznę dozorowali polowi i gdy taki polowy mógł cośkolwiek zarzucić wykonywanej robocie bił tego kto nie należycie pracował .Kto hakując lub orząc pozostawił bruzdę lub mijak to musiał się kłaść na tej bruździe ,a polowy bił.

Gdy 16 letnia dziewczyna kopiąca ziemniaki pozostawiła za sobą nie zebrane kilka drobnych ziemniaczków to polowy tak ją uderzył , że przeciął batem płutniankę i skórę na ciele ,a dziewczyna z bólu aż upadła na ziemię. Gdy ktoś dłuższy czas ostawał w robocie to nie pytano go dlaczego to czyni , ale bito.

Dla przynaglenia tempa pracy odrabiających pańszczyznę dwór stale dobierał przodowników, których specjalnie wynagradzał .Przodownicy wodzując pracy sami najwięcej roboty wykonywali, ale przez swą pilną robotę zmuszali innych do intensywniejszej pracy .Przodowników dobierano z pośród chałupników lub zagrodników nigdy z pośród kmieci, z tej ptrostej przyczyny, że chałupnicy i zagrodnicy odrabiali najmniej pańszczyzny ,a za kilkuletnie przodownictwo można się było dostać do dworu na służbę, która była dobrze płatną ,a nie nastręczała uciążliwej i ciężkiej pracy .Taki polowy czy hajduk dworski miał wynagrodzenie lepsze jak parobek na wsi ,a nie miał tyle pracy .Zwyczajnie używano ich do posług państwa ,strzeżenia dworu lub doganiania innych w robocie.

Oprócz roboty na roli folwarcznej ,dwór używał zaprzęgu chłopów do różnych posyłek przed czym chłopi się chronili jak mogli, a dwór nadużywał tego prawa ,bo już w ostatnim dziesiądku lat przed zniesieniem pańszczyzny “pani” przed Niedzielą Wielkanocną wysyłała zaprzęg chłopski jako posyłkę do Jarosławia po szorki (uprząż).(5)

Za nieodrobione w roku dni pańszczyzny mogli gospodarze zapłacić .W 1803 r .jeden z gospodarzy za nie odrobione zaprzęgiem trzy dni zapłacił “pół złotego i czterdzieści groszy “ czyli 30 groszy za 1 dzień najmu .Niezależnie od roboty na pańskim każdy pracowity obowiązany był corocznie odrobić jeden dzień dla plebani .Dzień tej roboty kmiecie odbywali końmi , a zagrodnicy pieszo .Ponieważ plebania Kańcucka zwyczajnie wydzierżawiała grunta plebani w Gaci dlatego chętnie przyjmowała zapłatę dnia robocizny .Po roku 1834(6) odrabianie pańszczyzny zostało ograniczone do dni trzech w tygodniu zagrodnicy odrabiali je pieszo ,kmiecie z zaprzęgiem, kmiecie posiadający “półłanek” parę koni ,kmiecie “łanowi” czwórkę koni.


5.Lekka uprząż dla konia

6.tutaj potrzeba sprawdzić z uwagi ,że według moich informacji nastąpiło to wcześniej.




Zimą odrabiano pańszczyznę zazwyczaj tylko pieszo . Mężczyźni młócili zborze we dworze ,a nawet skubali piecze gęsie ,a kobiety przędły w domu.

W tej robocie pańszczyźnianej bardzo dokuczano chłopom bo pan się bał o siebie, a nie szanował pracowitego, świadczy o tym to że chłopi młócący w mróz konopie musieli je młócić boso .aby nie rozgnieść butami nasienia.

Dwór wyznaczał ilość przędzenia na każde gospodarstwo ,na każdy dom ,wiele pasem i sztuk dla dworu mają naprząść. Przed zimą rozwoził polowy czy karbownik kładki i rzucał je przed próg każdego domu. Każdy musiał przyjąć rzucone mu włókno i przed nastaniem wiosny oddać do dworu wyznaczoną ilość nici..

Zwykle dawano skąpą ilość włókna na uprzędzenie wyznaczonej ilości nici tak ,że zazwyczaj pracowici zmuszeni byli dodawać własne włókno by naprząść wyznaczoną ilość sztuk i pasem ,nici. Kto nie miał własnego włókna na dodanie ten musiał bardzo cieńko prząść lub oszukiwać w ilości składanych na pasma i sztuki .Kogo przyłapano na wiązaniu pasem z mniejszej ilości nici niż jako było zwyczajnie przyjęte ,tego dotkliwie karano biciem na klocu ,a brakującą ilość nici musiał dodać.

Z tego powodu do dziś pozostało przysłowie ,że tam gdzie cieńko przędą to tam panuje niedostatek.

Oprócz ciężaru robocizny gospodarstwa obowiązane były do świadczeń w pieniądzach i w naturze na rzecz dworu .W roku 1804 gospodarstwo 36 morgowe zapłaciło za 1 rok czynszyku ziemnego złotych dwa i groszy dwanaście .Odsypało tytułem osepu (odsypu) 12 koszy owsa(miary osepej),oddało 2 gęsi,4 kury ,2 kapłony (7)i 12 kop jaj.


7.Utuczony wykastrowany kogut



Wszelkie zaległości w gotowiźnie i świadczeniach w naturze dwór energicznie egzekwował wysyłając do zalegającego z należnością sekutników ,którzy przebywali w domu jego ,aż do uiszczenia zaległości .Zalegający musiał dawać “sekutnikowi” należyte utrzymanie i dobrze się z nim obchodzć bo mógł on wiele dokuczyć.

Czasem “zakutnicy” za zaległości zabierali tylko żarna ponieważ codziennie mielono w żarnach ziarno na mąkę ,ą więc zabranie żaren było bardzo dokuczliwe .Gdzie była więcej jak jedna krowa to była zabierana za zaległości .Dlatego nie wiele gospodarstw utrzymywało więcej krów.

Czasem gdy dwór potrzebował robotników to wieczorem wysyłał na wieś jednego z polowych lub hajduków ,który szedł do zagrodników i chalupników i kładł na progach lub węglach ich domów po 2 dwa dudki ,a w późniejszych czasach 4 (dudek=1 szustka= około 20 h) . Z każdego tak zawołanego domu musiał ktoś wyjść do roboty zaraz na drugi dzień o ileby nikt nie wyszedł do roboty to najstarszy w domu narażał się na to ,że go dworscy bili na klocu ,a za 1 dzień zapłacony musiał odrobić dwa dni .Te czynności nazywano ”Zarzutem”.

“ Zarzut” był uciemiężeniem dla zagrodników i chałupników od którego nie mogli się w żaden sposób uwolnić .Nie pomógł zwrot pieniędzy ani tłumaczenie ,że w swoim gospodarstwie była pilna robota.nie pomagało i tłumaczenie się chorobą ,jedynie obłożna i ciężka choroba zwalniała od przymusu stawiania się do roboty na pańskim.

Dodatkowo zupełnie tak dla “remenamentu” uzupełnienia “ w jesienne lub zimowe wieczory z każdego domu musiał ktoś.,iść do dworu skubać pióra gęsie (oddzielać puch od dudek).Na każdego z przybyłych do skubania piór wyznaczono do oskubania ubity trzewik.

Gdy się miało znajomości we dworze i dostało się nie ubity trzewik to koło północy było po robocie .Ale gdy dali dobrze ubity trzewik piór do oskubania, , a kto jeszcze tą robotę nie nazbyt wprawnie wykonywał to kończył ją dopiero w niedzielę rano gdy ludzie szli na sumę do kościoła.

Położenie chłopów było uciążliwe już przez samą pańszczyznę przez to że ilość dni odrabianych na pańskim powiększano dowolnie tak dla remenantu ( Chłop umiał liczyć,a zresztą i jego rachuby nie brano pod uwagę ) tak że na robotę na własnym gruncie brakowało czasu i dlatego nie był ten grunt należycie uprawiany ,a przez to nie mógł wydawać należytego planu.

Pracowity ,który chciał dawać sobie jako tako radę na swoim gospodarstwie musiał nocami uprzątać inwentarz ,mleć zboże i rżnąć sieczkę dla inwentarz .Na wyjazd do miasta w dzień powszechni nie było nigdy czasu i dlatego na targ wyjeżdżano w niedzielę.

Do należytej uprawy pól nie było czasu ,odpowiedniego zaprzęgu ani narzędzi dlatego często trafiały się lata nieurodzaju i głodu .W te lata już od wczesnej wiosny brakowało chleba, ludzie dla zapchania żołądka żywili się kłączami perzu ,zjadali kwasyk (szczaw) i kostrzywał (żywokast) .Po takiej głodowej wiośnie już z końcem maja w czerwcu ,aż do żniw gnębiły ludzi różne zaraźliwe choroby, cholera ,czerwonka i inne. które codziennie zabierały po kilka osób ze wsi. Na ludzi szedł wtedy ogromny lęk i trwoga. Pracując dzień cały na “pańskiem” gdy rozchodzili się do domów to żegnali się serdecznie tak jakby się już nigdy za życia zobaczyć nie mogli .

Były wspomnienia ,że drzewiej na lata nieurodzaju jakie nawiedzały wieś dwór miał przygotowane spichlerze napełnione zbożem .W XIX wieku na każdym przednówku spichlerze dworskie świeciły pustką ,a pomoc dla głodujących szła dla wsi przez plebanię w postaci kilku garcy kaszy czy zboża na rodzinę.

W te lata głodu nikła we wsi wesołość ,a panował smutek .Każdy drżał o swoje życie i myślał by ją tylko zachować .Żyjący na okropne rzeczy musieli patrzeć .Chorych na cholerę nikt nie leczył nikt chorym nie udzielał pomocy. Przychodzili do zapowietrzonych domów zakapturzeni ludzie ubrani w długie płaszcze ,zabierali trupy i chorych ludzi. hakami wyciągali ich z domów i wywozili na cmentarz ,razem chorych z trupami. Był wypadek ,że chory A..(czyżby Adamczak ?) wywleczony na cmentarz do kostnicy przyszedł do sił, uciekł z cmentarza i żył jeszcze kilka lat .Zmarłych nie kładziono w trumny nie owijano ich nawet według zwyczaju w grochówkę ale kładziono po kilku do jednego grobu i polewano wapnem.

Szczęściem że lata głodów i pomoru nie przychodziły zbyt często .że zapamiętanych najcięższe dla wsi były lata 1831 kiedy zmarło 153 i1847 r. ,w którym zmarło 104 osób.

Ciężkie i pracowite było życie za pańszczyzny ,latem świt budził wszystkich do pracy ,a mrok nie wszystkim pozwalał udać się na spoczynek. Nawet w zimie musieli wszyscy wstawać do dnia przed świtem Przed świtem gospodarz lub parobek musieli narżnąć sieczki dla krów i konia na cały dzień. Parobek ,a czasem i dziewczyna musieli namleć w żarnach zboża na chleb i na omastę dla świń. Było przyjęte ,że parobek lub kucharka, właśni lub też najęci musieli przed świtem zemleć dwa garce ziarna.

Przed świtem nakarmiono inwentarz ,dojono krowy wyrzucono że stajni obornik ,a gosposia ugotowała obiad posprzątała w izbach tak że gdy w krótki zimowy dzień rozjaśniał świt ,wszyscy już byli gotowi do pracy mężczyźni do młocki , a kobiety do przędzenia lub szycia przyodziewku .Długo z wieczora przędli bez światła lub przy słabym świetle kaganka napełnionego olejem lub płonącej szczapy utkwionej w “jadwidze”(8) .Na takie wieczorne przędzenia dla oszczędności światła , a głównie urozmaicenie nudnej pracy przędzenia schodzili się razem .W takie wieczory przy kądzieli zazwyczaj staruszkowie ,babki, dziadkowie opowiadali baśnie, legendy o wojnach ,strachach itp.


8.jadwiga metalowe imadło w którym umieszczano płonącą szczapę


Już i w dawnych czasach życie chłopach było tak urządzane ,że wolnych chwili w których by nie miał co robić nie było .W niedzielę z rana koniecznie trzeba było iść do kościoła ,a popołudniu karczma .Karczma za pańszczyzny i długo jeszcze była ośrodkiem życia wsi. Do karczmy wszyscy ciągnęli ,w karczmie zawsze była gromada ludzi tak mężczyźni jak i kobiety .Tam od żniw aż do adwentu co niedziela była muzyka i tańce. Starsi w karczmie dowiadywali się nowin , że wsi i że świata .

W karczmie publicznie urzędowało prawo ,Urząd Wiejski i na takim prawie widzem każdy ze wsi mógł być .

W karczmie starsi pozasiadali za stołem przy wódce i piwie ,a młodzi gdy nie było miejsca to stawali po bokach i przysłuchiwali się jak radzono .Jak to kum do kuma ,do chrzestnego lub swata (bo zazwyczaj temi tytułami honorowali się wzajem bez względu czy one miały prawidłowe uzasadnienie .Mówiono np: Siadajcie kumie pogadajmy i zaraz częstował ;Napijmy się na zdrowie !,Boże Wam daj zdrowie ,a pijcie kumie .Później następnie “na tę naszą biedę jeszcze jednego” .Pili kielich za kielichem .Każdy z siedzących przy stole stawiał kwartę czy pół ,rzadko kwaterkę .

Wódki nikt nie żałował uchylanie się od picia uważali za coś ubliżającego .W miarę im więcej wypili każdy mądrzejszy i śmielszy coraz to głośniej gadali ,często pokłócili , a potem na przeprosiny znowu pili .Nie żałowali trunku i dla młodzieży.

Od św.Mateusza ( 20.X) do stania adwentu co niedziela w karczmach była muzyka i tańce od południa do północy tańczyli nie tylko młodzi ale starsi .W niedzielę to tańczono bez przerwy ,aż do północka we wtorek zapustny kiedy to dzwony w kościele oznajmiły ,że nastała już środa popielcowa i wielki post.

Na uczęszczających do karczmy pan dobrze patrzył i proboszcz nie mógł zabronić .We wsi ma nie wiele ponad półtorej setki dymów było ,aż cztery karczmy ,które wszystkie pobudował dwór dla “oświecenia” poddanych. Każdy z gospodarzy-pracowity miał oznaczoną wysoką ilość wódki ,którą zapłacić musiał więc ażeby nie płacić za darmo , nie żałowano sobie wódki i piwa ,częstowano i goszczono się tymi trunkami przy każdej okazji w domu i w karczmie.

Do karczmy wielu pociągało i to że w karczmie każdy był równy chałupnik czy kmieć , parobek czy dworski sługa.

W karczmie ten był najbardziej szanowany kto miał, a dowcip, najmocniejszą pięść ,co innych pobić potrafił , a sam nie dałby się.

Mimo tych wszystkich upodleń i niedoli ludzie bardziej zrastali .Wspólna niedola i poniewierka wytwarzały w nich solidarność ,która była powszechniejsza aniżeli dzisiaj.

Gospodarz szanował parobka i w karczmie przy kieliszku do służby go godził ,bo parobek często za gospodarza jechał na pańskie do roboty i w pracy w gospodarstwie był mu bardzo potrzebny .Parobek jako wyraz w znaczeniu jak go się pojmowało we wsi nie oznaczało nic ujemnego przecież zazdroszczono ojcu gdy mu syn dorastał do roboty i mówiono ; “Co wam bieda zrobi , w net będziecie mieć do roboty swojego parobka”.

Parobek godził się na służbę do kmiecia za zapłatą w naturze .Wysokość myta zależała od sprawności ,wydajności w pracy jaką okazywał parobek .Godzono zazwyczaj po dwie do cztery kopy żyta ,około kopy pszenicy i przyodziewku tyle wiele zniszczy się go w ciągu roku (dwie pary koszuli ,spodni płutniankę a często i kożuch lub skórzaki (spodnie ze skóry baraniej)

Z posiadanych testamentów i opowiadań wynika ,że zamożność “ pracowitych” bardzo różnie się przedstawiała .O zamożności gospodarza świadczyła ilość posiadanych krów które potrafił uchować i ochronić od zaboru przez dwór. Bywali kmiecie którzy na swym gruncie potrafili uchować po kilka krów, ale większość kmieci posiadała po jednej krowie. Zdarzało się, że kmieciom posiadającym tylko jedną krowę( którą pan nie mógł za zaległości zabrać), padła krowa lub też ukradli ją złodzieje gospodarstwo w takim wypadku musiało się obywać bez krowy lub też wypożyczać ją od zagrodników. Bywali za pańszczyzny zagrodnicy posiadający po kilka krów które wypożyczali za zbiór żyta z jednego stajana / 8-12 zagonów / żyta lub owsa. Chałupnik lub zagrodnik mógł paść krowę na ugorach gospodarza całe lata za opłatę 1 kwarty(9) masła.


9.dawna jednostka objętości ciał sypkich i ciekłych;kwarta była równa Ľ garca i dzieliła się na cztery kwaterki.(około 1 litr).



Każde gospodarstwo aby być zdolnem do odrabiania oznaczonej ilości dni pańszczyzny musiało utrzymywać odpowiednio do obszaru ilość koni. W każdem gospodarstwie było ich zwykle dwa razy tyle wiele potrzeba było do dokonania upraw we własnem gospodarstwie.

Gospodarstwa pańszczyźniane nie miały warunków do utrzymania takiej ilości sztuk koni, brakowało łąk i owsa który trzeba było oddać na odsyp do dworu lub też za “ msze” dla plebani.

W gospodarstwach za pańszczyzny obsiewano dużą część gruntu owsem żeby go mieć choć trochę dla własnych koni. Konie i owies były bardzo dużą uciążliwością dla gospodarstwa pańszczyźnianego.

W tamtych czasach wiele zależało od zaradności gospodarza, ale drugie tyle też od dobrej woli “ pana”, który nadmiernemi posyłkami i uciążliwą robotą przy odrabianiu na pańskim nie niszczył zaprzęgu, często jednak konie chłopskie za pańszczyzny szczególnie pod wiosnę były takie , gdzie mówili “że gdyby całą czwórkę powieszał je za ogony jeden mocny chłop szarpnąłby toby wszystkie powywracał” .

W ciężkiej doli jakiej znajdował się chłop za pańszczyzny ,dwór w razie wypadku miał mu przychodzić z pomocą, jak taka pomoc wyglądała pozna czytelnik z treści autentycznego odpisu pisma z 12 april (IV) 1826.

Do Przezacznej Jurizd. Domina Państwa Gać .

Pokorna proźba.

Od Wojciecha Brożbara Przywójta wsi Gaci i tegoż państwa .W okoliczności wewnątrz wyłuszcza.

Przazaczna Jurysdykcja Daminikalna Państwo Gać. Niżej na podpisie znakiem Krzyża Jego wyrażony poddany wsi Gać i tegoż Państwa, podupadły przez ogień pożarowy co Przezecznej Jurystykcji wiadome zostaj, a gdy teraz wiosna następuje ,jest nam do gruntu potrzebny na zasiew wiosenny owies. Najpokorniej dopraszam się Przezacnej Jurysdykcji zapomożenia ,które osobną drogą aby krok swój wzięła ja zaś tyle włożę starania abym Skarb Gacki bez naymniejszej kłótni zaspokoić mógł .O co na piśmie łaskawego Najpokorniej dopraszam się Rezolucji i zapomogi, żebym w Gospodarstwie zawodu nie pomórł jakom Posłuszny Poddany.

Dom Gać a 12 april 1826 r. Wojciech Brożbar +

W Przytomności własnej napisano prośbę na to znak Krzyża własną kładziemy ręką;

Jan Lenar Wójt..+

Błażej Fołka Podw +

Odpowiedz zaś była taka;

Sublikantowic oświadcza się ze strony Państwa wsi Gaci ,aż na jego prośbę mając wzgląd na przypadek pogorzenia da Skarb chociaż sam w największym jest niedostatku koszy trzy A trzy kosze na zasiew i tym dodatkiem aby tenże zaraz po zbiorze z pola odsypu

Datum Gać 13 april 1826 J. Terlecki.

Wypożyczenie trzech koszy owsa przez “pana” i to na pisemną prośbę świadczy, że pomoc dworu nie bała ani przystępna dla chłopów ani hojna.

Za pańszczyzny najbardziej jednak chłopom dokuczyła się samowola pana, na którego łaskę był on zdany dlatego lata pańszczyzny wspomina się ze zgrozą.

Mimo lat ciężkich, lat pomoru pomimo dużej śmiertelności dzieci we wsi przybywało ludzi dla

których o warsztaty pracy po za gospodarstwem trudno było znaleźć. Dążeniem “pana” a później rządu, który po zniesieniu pańszczyzny bezpośrednio objął opiekę nad chłopami było dążenie aby gospodarstw nie dzielić. Dlatego często gospodarz umierając pozostawał jednemu z synów całe gospodarstwo innym dzieciom pozostawiając dom z placem lub spłatę z gruntu, przy czem córki najczęściej dostawały od rodziców wiano i spłatę z gruntu, a synowie grunt lub też gdy ich było więcej to kawał ogrodu i dom. U samych chłopów dążeniem było do równomiernego obdzielania majątkiem swoich dzieci.

Dowodzą tego testamenta, których mam kilkanaście, a przytoczę najciekawsze. Z testamentu dowiemy się o inwentarzach gospodarstw o wymowie jaką sobie pozostawiał oddający gospodarstwo , obie te wiadomości dodadzą nam wiedzy o położeniu gospodarstw w tamtych czasach.

Najstarszy z testamentów z roku 1788 gdzie ojciec umierający zapisuje cały majątek jednemu synowi. Zapisuje on grunt 40 morgów oraz “wypust do gruntu” /inwentarz martwy i żywy/ koni 4, wóz, pług, hak, bron parę , skrzynka rzeżalnej do rżnięcia sieczki. “Czując się do gruntu niemocnom” wymawia sobie jako dożywocie -“wymowię” na żyto zagonów 12, na pszenicę zagonów 2, na groch 2, na jęczmień 2, na owies 5, na len 2, na konopie 2, na kapustę 1 i na marchew 1.

W testamencie 1816 roku ojciec właściciel gospodarstwa 36 morgowego dzieli majątek między jednego syna i 4 córki. Zapisuje synowi 2/3 gruntu tj. 24 morgi, cały inwentarz tj. chałupę, oborę , stodołę, koni 3 , wóz wielki, litry zbożne , literki małe,/drabiny/ pług, hak, bron 2, 1 skrzynka rzeżalna i stalistą krowę kościelną / stalista krowa kościelna była to krowa , którą jeden z przodków zapisał na kościół, którą się jednak nie oddawało ale płaciło się za nią będącemu przy kościel księdzu oddając mu corocznie po parę sztuk drobiu zależnie od umowy i dobrej woli/ ojciec zastrzega dla syna prawo pierwokupu gruntu, który zapisuje jednej z córek. Jednej córce zapisuje 1/3 gruntu tj.12 morgi, dalszym trzem córkom zapisuje spłatę z gruntu po 50 złotych reńskich każdej. Syn ma spłacić 2 siostry, a córka jedną.

W testamencie z roku 1834 gospodarz czując się “nie mocnem do gruntu” / do prowadzenia gospodarstwa/ zapisuje zarządzanie gospodarstwem żonie, aż synowie “dojdą “ dorosną do lat , a gdy synowie dorosną do lat tak ich wyposaża . Najstarszemu synowi oddaje połowę gruntu /16 mórg/ , chałupę, stodołę, oborę i stajnię “z całkiem” zabudowaniem pod jednym dachem, wóz wielki kuty, koni trzy, litry / drabiny / zbożne , literki wielkie , pług , brona parę , jeden półkoszek , sanie wielkie , skrzynka rzeżalna , żarna , krów dwie , owiec trzy , świń dwie. Synowi drugiemu pół gruntu , wóz mały kuty dobry , literki i półkoszek , hak , brony , koni trzy , krów dwie , owiec trzy , świń dwie , satek / równa się spichlerz / , stodołę , wozownię i stępę / do ubijania kaszy /.

W innym testamencie z roku 1837 gospodarz dzieli majątek w ten sposób , że synowi najstarszemu zapisuje cały grunt / 24 morgi / wraz z trzema końmi, narzędziami i budynkami. Synowi średniemu zapisuje konia wartości 1 złotych / reńskich / , najmłodszemu synowi i córce po 5 złotych. Dla siebie na dożywocie wymawia sobie zagonów bez stajania na owies 15, a z nawozów / pól nawożonych obornikiem / na jęczmień 3 zagony , na groch 3, na pszenicę 3 , na kapustę 3 , na len 3 , na konopie 3 i kawałek na marchew. Wymawia też sobie by go po śmierci syn “uczciwie “ pochował , a wymowę całą pozostawił do śmierci matce.

W czasach późniejszych gdy dzielenia gruntu dozorował urząd, zakaz nie dzielenia gruntem nie dał się utrzymać i chociaż w hipotece stał w jednej masie to w praktyce był dzielony między dzieci.

Polecmy Wystawianie Świadectw Charakterystyki Energetycznej budynków oraz lokali.Badania termowizyjne Wystawianie Świadectw Charakterystyki Energetycznej budynków oraz lokali. Badania termowizyjne

Książka..O Galicji Zdjęcia z kresów ..Kresy wschodnie Grzymałów Mapy historyczne Świdnica filmy taneczne filmy turniejowe taniec towarzyski współczesny nowoczesny klub taneczny swidnica wspolczesnyFilmy TanecznePielgrzymka