Polecmy Wystawianie Świadectw Charakterystyki Energetycznej budynków oraz lokali.Badania termowizyjne Wystawianie Świadectw Charakterystyki Energetycznej budynków oraz lokali. Badania termowizyjne

Książka..O Galicji Zdjęcia z kresów ..Kresy wschodnie Grzymałów Mapy historyczne Świdnica filmy taneczne filmy turniejowe taniec towarzyski współczesny nowoczesny klub taneczny swidnica wspolczesnyFilmy TanecznePielgrzymka

Słownik Geograficzny

KRÓLESTWA POLSKIEGO

I INNYCH KRAJÓW SŁOWIAŃSKICH.

Podole

]

Wyżyna Podolska. Wyżyna ta stanowi resztę południowego pasa wyżyn od Sanu i Bugu na zachodzie, do Dniepru na wschodzie. Odznacza się ona nadzwyczaj prostą budową tektoniczno - geologiczną: składa się bowiem z warstw poziomych od najdawniejszych do najnowszych formacyi, jakkolwiek brak tu niektórych porządkowych numerów formacyi, które bądź to nie mogły się całkiem osadzić w czasie lądowych peryodów, bądź zostały u-sunięte później przez denudacyę. Górną warstwę stanowi bardzo żyzny loess, który uczynił wyżynę Podolską krainą „par escellence" rolniczą, krainą „płynącą mlekiem i miodem". To też Podole było tem dla Polaków, czem dla osadników amerykańskich „kraina dalekiego Zachodu". Polacy osiadali tu chętnie „dla żyznej gleby i harców z Tatarami" To osadnictwo polskie było prawdziwym doborem energii i męstwa: na kolonistów idą tylko ludzie bardziej rzutcy i energiczni, a ciągłe walki z no-wemi warunkami (w danym razie z Tatarami) potęgują jeszcze bardziej te przyniesione przymioty.

Plastyka tej krainy odpowiadałaby w zupełności tektonice, t. j. przedstawiałaby wszędzie płaszczyznę gładką jak morze, gdyby nie było tu rzeźbiarskiego czynnika, wód płynących, które werznęły się w grzbiet wyżyny aż do najstarszych formacyi w głębokich stro-

(1) B. Chlebowski, Słownik Geograficzny, V, str. 433.

mych wąwozach— typowych kanionach. Zresztą właśnie z powodu tego kanionowego charakteru wąwozy to zmieniają tylko lokalnie krajobraz, widoczne są tylko z lotu ptaka, ale dla podróżnika śród stepu są one zupełnie u-kryte: „wzrok błądzi jak rozpacz, nie sparł-szy się na nic" po niezmierzonej równinie, i dopiero stanąwszy na samej krawędzi wąwozu, spostrzegamy u naszych stóp przepaść z urozmaiconą miniaturą krajobrazu górskiego, ze srebrną wstęgą rzeki i nauizanemi na nią, niby perły, stawami. Te głębokie wąwozy utrudniają tu komunikacye, dla tego szlaki tatarskie trzymały się zwykle działów wodnych. Nie znająca terrenu obca kawalerya mogłaby na tych zdradliwych równinach znaleść niejedną niespodziankę, podobnie jak nieustraszeni napoleońscy kirasyerzy na polach Waterloo.

Wyżynę Podolską dzielą zwykle na dwie części, różniące się nieco od siebie, a rozdzielone rzeką Zbruczem, która stanowi zarazem polityczną granicę między Galicyą na zachodzie i łlossyą na wschodzie. Część zachodnia (galicyjska) wyżyny Podolskiej nie posiada w najgłębszych nawet dolinach skał archaicznych (granitów i gnejsów), które występują na jaw w części wschodniej (rossyjskiej), bądź to w skutek tego, że rzeki tej części werznęły się głębiej, bądź że podkład granitowy leży tu wyżej, bądź że młodsze formacye ku wschodowi ulegają wyklinowaniu; nawet ku Dnieprowi pokład granitowy nie posiada zupełnie pokrycia późniejszych formacyi osadowych: bezpośrednio leży na nim wietrzany loess.

a) Zachodnia (galicyjska) część wyżyny Podolskiej. Wyżyna ta na północo-zachodzie, na dziale wodnym między Sanem i Bugiem, łączy się z wyżyną Lubelską (Roztocze, wąski pas wyżyny pokrajany przez erozyę); na wschód zaś stąd oddziela się od niej kotliną górnego Bu gu, podobną pod względom przyrody do niziny w widłach Wisły i Sanu, t. j. pokrytą dilu-wialnemi piaskami, głazami erratycznemi i torfowiskami, śród których górny Bug płynie leniwo w łożysku błotnistem, porosłem wikliną, dzielącem się na liczne ramiona.

W północno-zachodniej części wyżyny Podolskiej najgłębiej z odsłoniętych formacyi leżącą jest kredowa (senon), składająca się z marglu czyli opoki, zawierającej konkrecye krzemienne (które wypłókane pokrywają rumowiskiem doliny rzek) i skamieniałości Be-lemnitella Mucronata, uważane przez lud prosty za „sztrzałki piorunowe". Margiel ten w północnej części obnaża się na wyniosłej krawędzi, którą wyżyna Podolska spada ku kotlinie górnego Bugu; są to tak zwane Wo-roniaki i Gołogóry—góry erozyjne, po części stołowe, utworzone przez pokrajanie wyniosłej krawędzi wyżyny (około 450 m.) głębokiemi jarami („dobrami") potoków. Obnażenia opoki leżą na bardzo różnych poziomach, stąd -widać, że podkład kredowy uległ silnej erozyi, zanim jeszcze został pokryty ingressyą trzeciorzędową.

Spoczywająca na opoce formacya trzeciorzędowa należy do piętra śródziemnego i zawiera między innemi twardy wapień lithotamniowy (kuleczki wodorostów morskich), używany jako materyał budowlany; wapień ten leży albo bezpośrednio na opoce, albo oddzielony jest odeń tylko cienkiemi pokładami węgla brunatnego i piasku. Po nad wapieniem leży piaskowiec i piasek. Wapień lithotamniowy stanowi taras na krawędzi wyżyny spadającej ku kotlinie Bugu; taras ten powstał w skutek niszczącego działania lodowca diluwialnego na wyższe miększe warstwy wyżyny; lodowcowi przypisują (Łomnicki) też wyżłobienie kotliny górnego Bugu, gdzie z pod osadów lodowcowych sterczą bezpośrednio tu i ówdzie szczątki opoki, podczas gdy pośrednie między temi formacyami warstwy trzeciorzędowe uległy denudacyi (11. Na piętrze śródzietnnem miejscami leży niezmyte jeszcze piętro sarmackie, składające np. malownicze Toutry albo Miodo-bory (,,podolska Szwajcarya"), t. j. góry ciągnące się między Seredem i Zbrnczem i przechodzące następnie na jego lewy brzeg. Zbity, twardy wapień tutejszy (serpulowy albo tar-nopolski) używany bywa na szuter drogowy; na nim leżą jeszcze bryły wapienia rafowego mszywiołów (bryozoa), dowodzące, że na Podolu po peryodzie sarmackim nastąpił nie słodko wodny, jak w kotlinie wiedeńskiej, lecz nowy morski (2).

Formacya trzeciorzędowa na Podolu obfituje w gips, który się ciągnie głównie od Lwowa do Dniestru i wzdłuż łożyska tej rzeki, gdzie tworzy malownicze zbocza. Gips, ulegając łatwo wypłókaniu, jest przyczyną powstawania wielu pieczar (np. w Bilczu nad Seredem), w których niegdyś mieszkańcy tutejsi kryli się przed Tatarami, żyjąc jak Troglodyci; obecnie pieczary te służą za naturalne piwnice, owczarnie i t. p. Przez zapadanie się skle pień tych pieczar powstają na powierzchni gruntu lejkowate doliny („werteby"), po czę ści napełnione wodą, po części suche, z właści • wą fauną ślimaczą. W związku z gipsami (rozkład w obec ciał organicznych) są źródła siar-czane, np. na zachód Lwowa (3).

Na formacyi trzeciorzędowej spoczywa ty-

(1) M. Łomnicki, Słownik Geograficzny, V, str. 498.

(2) S. Olszewski, Sprawozd. kom. fizyogr., 1876, str. 169.

(3) M. Dunin Wąsowicz, Sprawozdania ko-misyi fizyogr., 1881, str. 233.

powy loess z rurkami włoskowatemi, kon-krecyami wapiennemi (Loesskindel) ł kośćmi zwierząt diluwialnych; kości te po każdym silnym deszczu wypłókane, wychodzą na jaw i są w wielkiem poszanowaniu u ludu, jako kości świętych i olbrzymów (1).

Utwory trzeciorzędowe i loess wyrównały nierówny podkład kredowy prawie jak stół; wśród niezmierzonej równiny wzrok tylko na południe spotyka granicę w błękitnej smudze Karpat; zresztą widnokrąg jest zewsząd otwarty, szczególniej zaś ku wschodowi, skąd w lecie powiewa „gorące tchnienie Azyi".

Ważnym morfologicznym momentem tej stołowej wyżyny są równoległe doliny, wyżłobione przez rseki, płynące do Dniestru z północy na południe i dzielące wyżynę na wąskie i długie parcello. Rzeki te, biorące początek bli-ako północnej krawędzi wyżyny, płyną z początku śród brzegów niskich, ale im dalej na południe, tym głębiej wrzynają się w grzbiet wyżyny, z początku do formacyi trzeciorzędowej, dalej do kredy, następnie, bliżej Dniestru, przez kredę do piaskowców dewońskich (Old red), które nadają tutejszym krajobrazom nadrzecznym barwę Czerwoną (Ruś ,,Czerwona"); nakoniec—do wapieni sylurskich.

Zbocza każdej z tych dolin erozyjnych są asymetryczne, to jest nie jednakowo strome: jeżeli mianowicie podróżujemy wpoprzek tych dolin z zachodu na wschód, to spotykamy najprzód łagodną pochyłość, po której zstępujemy ku rzece; przeszedłszy za nią, natrafimy na stromą ścianę drugiego zbocza doliny; wydostawszy się po nietn na wierzchowinę, zstępujemy znów po łagodnej pochyłości ku drugiej rzece, aby za nią spotkać znów strome zbocze i t. d. Jednein słowem parcelle mię-dzyrzeczne przedstawiają się morfologicznie jakby szeregi diun ze stromemi spadkami od-wietrznemi i łagodnemi podwietrznemi. To dziwne napozór przez swą rytmiczność zjawisko wyjaśnia się bardzo prosto przez stopniowe powiększanie się głębokości owych dolin w kierunku z zachodu na wschód (albowiem Dniestr, ku któremu doliny te zdążają, płynie z zachodu na wschód, każdy więc bardziej Wschodni punkt Dniestru leży niżej, a stąd każdy bardziej wschodni dopływ posiada silniejszy spadek, a więc i silniejszą erozyę). W skutek tego bowiem dopływy trzeciego rzędu, spływające z grzbietów owych parcelli w dwie strony ku dwóm dopływom Dniestru, mają nie jednakowe spadki: dopływy wschodnie mają spadki większe, niż dopływy zachodnie, a stąd wschodnia strona parcelli (zachodnie zbocze dopływu Dniestrowego) ulega silniejszemu spłókaniu, które dąży do przesunie -

(1) E. Dunikowski, Peterm. Mitteil., 1881.

cia działu wodnego na wierzchowinie ku zachodowi, a to tymbardziej, że zbocza •wschodniego (pareelli),

spadającej nań wody deszczowej, jest większa od zachodniego Tym to sposobem powstaje asymetrya tak zboczy parcelli jak i zboczy dolin (l ). Zbocza stromo przedstawiają obnażenia różnych formacyi, od trzeciorzędowej do sylurskiej, z wyjątkiem pośrednich od węgla do jury włącznie; zbocza zaś łagodne pokryte są loessein. Loess więc jest w swem u-miejscowieniu, zależny od ukształtowania dolin; stąd Hllber (2) wnosi, że doliny rzek podolskich utworzyły się przed osadzeniem loes-

stru istniało już przed okresem diluwial-powierzchnia nym (1). Jeżeli kwestya dostania się loessn a stąd i ilość na zbocza i dno jarów jest sporną, to zdaje się,

wspomina nic o drukowanej czasopiśmie (3) pracy p. Du-

su. Hilber nie w tymże samem

nikowskiego, w której uczony ten twierdzi, że Dniestr (a więc i jego dopływy) jest jedną z najmłodszych rzek w Europie, że mianowicie wiek jego nie sięga za alluwium; albowiem napływy karpackie leżą na północ od Dnie-stru, na loessie utworze okresu diluwialnego; w okresie więc tym Dniostr nie mógł jeszcze istnieć, gdyż nie byłby przepuścił na pólnoe napływów karpackich. Nie dość na tem: jeszcze w 1874 r. p. Olszewski (4) zastanawiał się nad dawnością dolin dopływów Dniestru i przyszedł do przekonania, że są one podilu-wialne: „przypuśćmy jednak, mówi on, że jary te istniały nim się glina (loess) na całej przestrzeni Podola osadziła, to w czasie osadzania takowej istniejące jary zostałyby zasypane, a cała wyżyna, pięknie wyrównana, stałaby się jednostajnym i nieprzerwanym stepem. Nowo więc spływające wody deszczowe lub jakiekolwiek inne, któreby na dawny jar przypadkiem natrafiły, płynęłyby nim samym, inne zaś poczęłyby dopiero pracować i dążyć do tego, by do tej samej dojść głębokości jaru, jaką tamte po łatwem usunięciu miału diluwialnego osiągnęły. Jary więc podolskie musiałyby okazywać bez względu na ich wielkość różne głębokości, czego jednak wcale nie spostrzegamy, a głębokość ich zależy tylko od ilości wody, która tę lub inną rzekę stanowi. Zresztą obecne stosunki przekonywają nas, że rzeki ciągle koryta swe zniżają, unosząc przytem wszelką zaporę, jeżeli zaś gdziekolwiek w korycie łat gliny się znajduje, nieudo wodni to jeszcze wcale istnienia jaru przed osadzeniem się gliny; mogła ona być

tak sądzi p. Bąkowski: na tej zasadzie, że loess w jarach leży na szutrze rzecznym, p. Bąkowski, jak i Hilber, twierdzi, że łożysko Dnie-

(1) Hilber w Pet. Mitt., 1886, str. 171.

(2) Tamże.

(3) Pet. Mitt., 1881, str. 171.

(4) Sprawozd. kom. fizyogr., 1874, str. 214.

że znajdowanie się napływów karpackich na północ Dniestru byłoby argumentem rozstrzygającym: kto nie chce przyjąć wniosku p. Dunikowskiego, musi zakwestyonować karpackie pochodzenie wzmiankowanych napływów.

Do tych jarów podolskich przywiązana jest przeważnie drzewna roślinność i siedziby ludzkie, podczas gdy wierzchowiny pr/edstawiają bezleśne i puste równiny z falującemi łanami zboża (pszenica, kukurydza) i traw stepowych (,,step Pantalichy" między Seredem i Zbru-czem), które zresztą coraz bardziej ustępują miejsca kulturze.

Przez tą krainę prowadził niegdyś wojenny szlak z tureckiego południa (brama Czarnomorska) do wnętrza Polski, stąd leżą tu liczne pola bitew z Pohańcami i Wołoszą, a krajobraz często ozdabiają zwaliska zamków obronnych (Trębowla, Zbaraż, Przemyśl i t. d.).

P) Wschodnia (rossyjska) część wyżyny Podolskiej (właściwe Podole, Ukraina i południowy Wołyń). Przedstawia ten sam układ formacyi i powierzchni co i poprzednia wyżyna, ale spotykamy tu jednak, jak już wspomnieliśmy, i pewne różnice od krainy poprzedniej; do różnic tych zaliczamy: występowanie skał wybuchowych, odsłonięcie podkładu archaicznego, bardziej zwarte występowanie czarnoziemu, który w części zachodniej zjawiał się tylko wyspowo, nakoniec częstsze występowanie nietkniętych jeszcze przez kulturę stepów.

Skała wybuchowa występuje w północnej części wyżyny (na Wołyniu), gdzie formacya trzeciorzędowa została spłókana i osady dilu-wialne leżą bezpośrednio na kredzie (podobnie jak na sąsiedniej ku zachodowi wyżynie Lubelskiej); mianowicie na północ Równego w kolanie rzeki Horynia. Skała ta, uważana dotąd za bazalt, jest pokryta warstwami kredowemi i piaszczystemi, obnażeń naturalnych nie wiele, ale są sztuczne w kamieniołomach, dostarczających materyału na szosy i bruki. Barwa kamienia czarna, wpadająca w granatowy („siny kamień"), przez rozkład na powierzchni zmienia się w brunatną i szarą; skała dzieli się na słupy sześciokątne, przeważnie pionowe, zewnętrznie więc przypomina bazalt, ale

później zaniesioną lub z góry zsuniętą". Nie jest starsza i nie zawiera oliwinu. Według p.

Pfafiusa (2) jestto augitowy porfiryt. Skały archaiczne, granity i gnejsy

(a śród

(1) J. Bąkowski, Kosmos, t. X, str. 398 (według referatu J. Siemiradzkiego w Sprawozdaniach z piśmiennictwa naukowego polskiego, IV, str. 63).

(2) Pamiętnik Fizyogr., VI.

nich piękne labradoryty) występują tu we wschodniej części bezpośrednio pod loessem, a rzeki wyżłobiły sobie łożyska w tym archaicznym podkładzie: Dniestr, Boh, Dniepr, Te-terew, Słucz i t. d. ,,po granitach srebrne szarfy snują" i tworzą porogi. Z rozkładu granitów powstała ziemia porcelanowa, która dała podstawę do słynnej niegdyś fabrykacyi porcelany w Korcu i Baranówce. Ten archaiczny wołyńsko-podolski podkład loessu uważa Richthofen podobnie jak Skandynawię, za powierzchnią abrazyi, niepokrytą przez trans-gressyę morską, lecz tylko przez wtetrzany utwór loessu, który dalej na zachód leży, jak wiadomo, na młodszych formacyach osadowych.

Loess tutejszy przetworzył się w górnej warstwie na czarnoziem; o powstaniu czarao-ziemu, o warunkach jego geograficznego rozprzestrzenienia, długo prowadzono spory. Według Ruprechta czarnoziem utworzył się z gnijącej wiekami roślinności stepowej przy współudziale pewnych warunków klimatu, oraz natury i plastyki gruntu. Na północ obszaru czirnoziemnego obszerne wody i lasy iglastu nie sprzyjały utworzeniu się czarnoziemu; grunt tam pagórkowaty, piaszczysty, ciężki gliniasty lub błotnisty, allnwialny. Osad ro ślinny ulega tam więc spłókaniu z gruntu nierównego, a równiny znów są zwykle zalewane przez rzeki lub stanowią dna jezior dawnych. Trawy są mniej bujne. Nakoniec gnicie wobec wilgoci i przy niższej temperaturze odbywa się inaczej i nie sprzyja wytwarzaniu się czarnoziemu. Przytem na północy nie ma loessu. Na południe znów obszaru czaruoziemnego grunt piaszczysty i soluo-gli-niasty, nie dawno z morza wynurzony, do tego zbyt suchy i gorący klimat, nie dozwa-lają też na tworzenie się czarnoziemu: zeschłą roślinnośó unoszą wiatry. Zresztą i w samym obszarze czarnoziemnym czarnoziem posiada przerwy: nie ma go w dolinach rzek zalewanych oraz na błotash, nie ma go na wzgó rzauh, gdzie ulega spłókaniu, nie ma go też w wielu miejscach roboty stepowych minie rów—suslików i bobaków. W takich miejscach śród czarnoziemu występują plamy szare; pla- j my te pochodzą stąd, że gryzonie kopią nory i wyrzucają stożkowe kupki ziemi (susliki na l stopę, bobaki na l arszyn); kupki te przez działanie wód atmosferycznych, lub przez orkę ulegają zrównaniu, a ponieważ składają się z gliny, często słonej, więc tworzą szare słone wyspy śród czarnoziemu (1).

Czarnoziem tutejszy podobnie jak pokrewny mu południowo-indyjski regur (cottonsoil)

(1) Dokuczajew, Kartografijarusskich poczw, str. 65, 90—92.

stał się z krainy stepowej krainą rolniczą, klasyczną ziemią pszenicy, buraków (cukrownictwo) i ogrodnictwa (Zofijówka, „warenia" kijowskie, owoce suszone, nalewki). Grunt dla rolnictwa jest jeszcze w wielu miejscach tak dziewiczy, że nie potrzebuje nawozu; gnój wyrzucają tu w wąwozy, a postępowi rolnicy, chcący nawozić pola, spotykają się z zabobonnym oporem wieśniaków; „z rolą, mówi Poi, cztek się. tam nie kłopi: słomę pali, nawóz topi". Żyzność czarnoziemnego gruntu ściągnęła tu, jakeśmy powiedzieli, oddawna polską kolouizaoyę mimo wciąż grożącego niebezpieczeństwa od Tatarów; podobnie jak ciągła groźba żyznych okolic wulkanicznych nie odstrasza człowieka od gęstego osiedlania się tamżo. Kolonizacya ta obok wyżej wymienionych jasnych, miała i ciemne strony. Podobnie jak na równinach Lombardyi, Wołoszczyzny, Egiptu i t. d., jak w ogóle na bardzo żyznych równinach, tak i tutaj rozwinął się wielki ucisk pracującego ludu: klasyczna kraina pszenicy, była również klasyczną krainą pańszczyzny, gdzie, jak mówi niezbyt radykalny Poi: „tysiąc pługów na obszarze, orze ziemię, gdy pan każe"; gdzie ,,nieposłuch chłopu trumną"; gdzie ,,o głodzie i po dobie drży przy koniu kozak w bramie" i gdzie z tego powodu „służba pana szczerość kłamie". Są to wszystko warunki i objawy, które znalazły uwieńczenie w krwawej łunie wojen kozackich, a poetyczne odtworzenie w ponurem tle ,,Zamku Kaniowskiego".

Obok rolnictwa kwitnie tu jeszcze hodowla bydła (woły ukraińskie), która, im dalej na południe, tem z przewagą stepów bierze przewagę nad rolnictwem. W tym samym kierunku znikają właściwe tej krainie parkowe lasy liściaste (często z pasiekami) i ograniczają się tylko do dolin rzecznych (stąd budowle kamienne, stąd słoma na opał, stąd zamiast stodół gołe sterty śród pola, zamiast płotów rowy; stąd pszczoły stają się „Troglodytami"), ale i tych ilość zmniejsza się ku południowi; tylko czasowe wody wypłókują tu jary zwane „bałkami", które w skutek wstecznej erozyi wydłużają się i działają osuszająco na i tak już suchy klimat; albowiem powiększają powierzchnię, na którą spada dana ilość deszczu, powiększają powierzchnię parowania, odsłaniają podziemne żyły wodna i działają jak dreny (1). Działalność mieszkańców im bardziej na południe, tem bardziej skierowywa się ku zaoszczędzeniu i zgromadzeniu wody (podobnie jak w Europie nadśródziemnomor-skiej). Strumienie w głębokich dolinach za pomocą tam zamieniają się na szeregi stawów, które są podstawą bytu człowieka: one swą

(1) Inostranoew, Geologia, I.



wilgocią użyźniają okoliczne grunta, na brzegach ich rosną oczerety i łozina, kryjące zwierzynę i dające materyał na opal i ogrodzenie, w wodzie są ryby, woda daje napój dla stad bydła, a spadając z tamy obraca młyny.

Kraina ta nie posiada dogodnych dróg (szczególniej nie posiadała przed rozwojem kolei żelaznych), albowiem rzeki, płynąc po granitach, tworzą porogi, a drogi lądowe za lada deszczem zamieniają się w morze błota („łyżka wody, ceber błota"); toteż powstał tu stan furmanów „czumaków", którzy na wozach przez woły ciągnionych (jak Boerowte w stepach Afryki) wożą pszenicę do portów morza Czarnego, a przywożą, napowrót sól z limanów; wóz czumaka był „okrętem" tego „suchego oceanu". Obok tego rozwinął się tu handel jarmarczny („kontrakty kijowskie").

W bistoryi wojen obszerne równiny Podola, Wołynia i Ukrainy zasłużyły sobie na nieszczęsną sławę: leżąc na wielkiej drodze narodów z Azyi do Europy (na nizinę Węgierską Inb bramę Nadwiślańską), w miejscu zetknięcia się dawnych państw: Polski, Rossyi i Turcyi, W pobliżu Krymu, tego gniazda Tatarów, były one podobnie jak równiny Lombardy!, Flandryi, Szampanii i t. p. wielkiem bojowi-skiem narodów, a zarazem polem nieustannych drobnych harców i „tańców" z Tatarami, krainą, której duch, według słów poety, był tak „bystry, trzeźwy, czujny jak na czatach błysk oszczepu". Życie człowieka nie było tu trwalsze od życia tych traw stepowych, które tratowane przez kopyta tatarskich hufców zmieniały się w „czarny szlak". Toteż wielkie bo-jowisko narodów stało się „wielkim mogilni-kiem", po nad którym w powiewie stepowego wiatru zda się unosić „jęk tych z pod trawy, co śpią na zwiędłych wieńcach swojej dawnej sławy". Mogiły stały się tu drogowskazami, stały się strażnicami, z których można było objąć szerszy horyzont tego płaskiego kraju i dostrzedz zawczasu oznaki zbliżania się wroga— tumany pyłu lub łuny pożarów. Sam sposób wojowania, taktyka, nosiła tu, że tak powiemy, cechę geograficzną: Kozacy, nie znajdując śród równin żadnej naturalnej zasłony lub punktu oparcia, formowali się w „kosz", to jest między wozami, zupełnie tak samo jak Boerowie w stepach Afryki („Wa genburg"). Najkrwawsze walki odbywały się nad pogranicznym z Turkami Dniestrem, w jego pobliżu rozciągają się pola cecorskie „gdzie Żółkiewskiego spotkał los okrutny", wznosi się na skalistem stromem zboczu Smo-trycza, jak druga Konstantyna, Kamieniec Podolski, dawna kresowa warownia Polski naprzeciw tureckiego niegdyś Ohocima (Chodkie-wicz; Kącki, nowy Mucyusz Scevola). W tych wiekowych bojach nasi rycerscy przodkowie

usiali nieprzejrzane stepy Ukrainy i Podola kośćmi swemi i zrosili krwią Kości ich nawet już zniknęły, ale pierwiastki, które ich składały, trwają dotąd: falują one teraz w zielo-nem morzu traw stepowych, szumią w bujnych złotokłosych niwach, unoszą się w won-nem, drżącem powietrzu stepowem... Tak i surowa, żywiołowa siła dawnych bojowników nie zginęła, ona się tylko przeobraża, przebywa ciężką fazę przejściową do nowych warunków bytu.

7) Polrzeże Czarnomorskie. Wyżyny Podola i Ukrainy zniżają się ku morzu Czarnemu i przybierają coraz wybitniejszy stepowy, a po części nawet pustynny charakter; okolice ujścia Dniepru, leżą na jednej izonefie (linia równego średniego zachmurzenia) z pustynną Kastylią (1). Granitowy podkład znika, zanurzając się pod warstwy pliocenicznego wapienia, który dostarcza materyału budowlanego dla miast czarnomorskich. Czarnoziem staje się cieńszym, rozrywa się w wyspy, nakoniec znika, ustępując miejsca piaskom, dającym tylko pastwisko dla bydła. Promienie słońca wypalają w lecie trawy a nagi spieczony grunt wywołuje wspomniane miraże („majaki") i tumany pyłu. „Szarańcza tęcze kirowe rozwija". Posucha sieje zniszczenia śród stad bydła, które w zimie ginie znów od śnieżnych zamieci lub gołoledzi. Tylko same wybrzeża mórz i rzek dają człowiekowi pewniejszą podstawę bytu w rybołówstwie (rozwój Kozaczy-zny) i wydobywaniu soli (limany). To po-brzeże czarnomorskie przedstawia największą na naszym obszarze etnograficzną pstrociznę, po części z ludów azyatyckich, które w swych wędrówkach do Europy (brama Kaspijska) znalazłszy przyrodę podobną do ojczystej, założyły tu drugą ojczyznę; po części z ludów Bałkańskiego półwyspu (brama Czarnomorska); po części z ludów handlowych wybrzeża nadśródziemno-morskiego (Odessa). Morze Czarne jest płytkie u brzegów i nie posiada zatok, porty są limanowe (Chersoń, Ńikoła-jew, Akennan). Tylko jedna Odessa, dawna kolonia grecka dla handlu bursztynem, leży na samem wybrzeżu morza, ale ma port sztuczny z wielkim trudem zbudowany i utrzymywany. Leży ona na wgięciu wybrzeża jako wspólny port ujściowy Dniepru, Dniestru i Dunaju, na drodze z Europy północnej do śródziemnej (czarnomorska Marsylia).

3. Środkowe pasmo nizin albo wielkich dolin. Jestto brózda, która się ciągnie między półnoonem i południowem pasmem wyżyn, zwężając się ku zachodowi. Brózda ta była zbiorowiskiem wód, spływa-

(1) Unser Wissen von der Erde, I (Mapa izonefów, fienou, str. 154).

jących z topniejącej krawędzi lodowej; nie stanowi ona jednej niziny, lecz składa się z pasm szerokich dolin, wzdłuż których płyną rzeki, we wschodnio-zachodnim kierunku, zanim zdołają sobie otworzyć przez pasma wyżyn wyjście do którego z mórz (Prypeć, dolny Wieprz z Tyimienicą, dolna Pilica, Barcz, Niemen powyżej Grodna, Biebrza, Narew, Bzura, Warta od Koła, Obra, Wisła od Mo-dlina do Torunia, Noteć, dolna Warta). Doliny te są daleko szersze niż płynące w nich rzeki, które, według obrazowego wyrażenia Berend' ta, wyglądają „jakby mysz w klatce, z której lew uciekł"; tym „lwem" były dawne wielkie rzeki, zasilane wodami z topniejącej krawędzi lodowej; w miarę jak krawędź lodowa topniała i cofała się na północ, rzeki też wędrowały, pozostawiając „puste klatki" (1). Te smugi dolin są rozdzielone smugami stosunkowo wy-nioślejszych płaszczyzn, porozcinanych na oddzielne płaty poprzecznemi dolinami (tam gdzie wschodnio-zachodni kierunek rzek przechodzi chwilowo na północny). Doliny są podmokłe (stąd częste roboty osuszające, np. nad Obrą, Notecią, Bzurą, Prypecią), lesiste, torfowate, wyjątkowo tylko nad wielkiemi rzekami użyźnione mułem, np. „powiśla1' (żyzna nizina Kozienicka). Wynioślejsze płaszczyzny zaś mają niekiedy grunt żyzny, gliniasty i posiadają jeziora (np. żyzna okolica jezior goplań-skich). Działy wodne w tych smugach wielkich dolin są nieznaczne, w czasie wysokiego stanu wody powstają peryodyczne bifurkacye; to dało możność połączyć rzeki licznemi kanałami, obok naturalnych dróg wodnych południkowych utworzyć po części sztuczną drogę wodną wschodnio-zachodnią (Prypeć łączy się z Bugiem, Niemen z Biebrza, Wisła z Notecią, Bzura z Nerem i Wartą i t. d.). Pas ten najbardziej daje się zastosować do pojęcia Polski jako kraju płaskiego, z krajobrazową monotonią (bo nawet stepy mają urozmaicenie w jarach). Błotnistość tego płaskiego kraju, która dawniej przed osuszaj ącemi pracami człowieka występowała daleko wybitniej, stanowiła o-chronę od nieprzyjaciela. Słowianie, jak mówi Jornandes, mieli „paludes silvasque pro chrita-tibus" („Wasserburgen"); dotąd obronność wielu fortec tutejszych, jak Kostrzyn, Brześć Litewski i t. d. na wodnym elemencie polega. Błotnistość też zmuszała, a po części i dotąd zmusza, lud do używania osobnego obuwia: łapci, postołów, kurpi, chodaków („szlachcic chodaczkowy") (2). Mały spadek wód wywołał tu, jak w Holandyi, wielką obfitość wiatraków (okolice Warszawy, Wschowy, Rawicza

(1) Dames, Die Glacialbindungen der nord-deutschen Tiefebene, 1886, str. 35.

(2) Szajnocha, Jadwiga i Jagiełło, II.

Początek książki...O Galicji ...Zdjęcia z kresów ..Mapy historyczne..Kresy wschodnie