Wystawianie
Świadectw Charakterystyki Energetycznej budynków oraz lokali.
Badania termowizyjne
Książka..O Galicji Zdjęcia z kresów ..Kresy wschodnie Grzymałów Mapy historyczne Świdnica Filmy TanecznePielgrzymka
Jadwiga i Zbigniew Orszulakowie
Poznań
Nasz "Skałacki Teatr" w latach 1944 -1945
Trudno po upływie pół wieku odtworzyć pełne dzieje "Kółka Dramatycznego", w którym uczestniczyliśmy w Skalacie. Z upływem lat pewne szczegóły uleciały z pamięci, inne natomiast obrosły w jakieś wyidealizowane otoczki. Podzielimy się więc tym, co zapamiętaliśmy z naszej działalności kulturalnej między wrześniem 1944 - a majem 1945 roku.
Działalność ta, zainicjowana - jak przypuszczamy - świadomie, z poczucia patriotyzmu przez nauczycieli skałackich, objęła młodzież , która została w mieście po wcieleniu do Wojska Polskiego wszystkich 18-latków. Trzeba było bowiem utrzymać w niej jakieś zainteresowania pozaszkolne, atrakcyjne dla 14-17-latków, by równocześnie uchronić
przed niebezpiecznymi pokusami.
Pragniemy przede wszystkim podkreślić wielkie zasługi pana prof. Karola Jocha, który potrafił zachęcić i zmobilizować młodzież do takiej działalności. Nie szczędząc sił, czasu i cierpliwości, zdołał w tych ciężkich okupacyjnych warunkach ożywić kulturalne życie polskiego Skałatu. Sam prof. Joch był uciekinierem z Krzemieńca. Uciekł stamtąd wraz z rodziną, i po zmianie nazwiska osiedlił się w Skalacie. Był nauczycielem i wielkim społecznikiem. W polskiej szkole uczył języka polskiego i historii. Mimo ciężkich domowych warunków materialnych, wiele czasu poświęcał na podtrzymanie kultury polskiej podczas drugiej okupacji sowieckiej.
Jakim cudem udawało mu się zdobywać materiały do charakteryzacji, rekwizyty teatralne, stroje? Te ostatnie nie zawsze były może wierne, np. Jadzia L. tańczyła czardasza mając na głowie egipski fez. Ale nie to było istotne. W zdobywaniu rekwizytów i strojów brała udział cała młodzież, przetrząsając strychy swoich rodziców i dziadków. Do tańców ludowych mogliśmy korzystać z pięknych strojów, jakie można było pożyczyć od polskich rodzin z Nowosiółki i Starego Skałatu. Może nie były to stroje odpowiednie do kujawiaka, oberka czy trojaka, ale były to polskie stroje ludowe, typowe dla naszego regionu.
Wracając do prof. Jocha, podziwialiśmy jego zdolności, był wszystkim: kierownikiem zespołów, choreografem, aranżerem, reżyserem, scenografem, charakteryzatorem, wreszcie suflerem. Pomagał mu trochę Jan Daszkiewicz (Jaśko), który prowadził chór rewelersów. Wszystko zaczęło się od zespołu tanecznego. W programie był kadryl, menuet, polskie tańce ludowe, taniec białoruski i czardasz. W miarę powodzenia - rósł apetyt, toteż w następnym etapie działalności znalazły się jeszcze skecze, monologi i chór rewelersów. W ich repertuarze znalazły się piosenki z przedwojennych filmów oraz piękna wiązanka pieśni patriotycznych, kończąca się naszym hymnem .
Prowadził Jasiek chór bez nut, nie zawsze miał do dyspozycji fortepian czy pianino, ale były cztery głosy i brzmienie chóru, czy chórku rewelersów, było wspaniałe.
W miarę upływu czasu, pragnąc szerzej rozwinąć działalność kulturalną wśród młodzieży, prof. Joch zorganizował teatr amatorski nazywany przez niego oficjalnie "Kółkiem Dramatycznym". Na pierwszy ogień poszła lekka komedia pt. "Los nr 13" (nie pamiętamy autora sztuki). Po jej premierze mieliśmy trochę kłopotów. Zarzucono nam, że sztuka zawierała cechy antysemityzmu. Kluczową postacią był Żyd nazwiskiem Szwarc, przedwojenny "handełes". Grałem tę postać osobiście, świetnie ucharakteryzowany przez prof. Jocha i wygłaszałem swoje kwestie w prześ- mięsznym języku (tak, jak rozmawiali nasi Żydzi na Kresach). Postać tego Żyda wzbudzała jednak w sumie sympatię i taka też była intencja autora sztuki. Na szczęście nie zakazano nam jej wystawiania. Nie była wprawdzie górnych lotów, ale zdobyliśmy dzięki niej publiczność, nie tylko polską, i nie tylko skałacką.
Ambicją prof. Jocha było wystawienie klasyki, toteż następną wystawioną przez na sztuką były "Śluby Panieńskie" Fredry. W dalszym planie były "Grube Ryby" Bałuckiego, ale skończyło się tylko na wyznaczeniu obsady i rozpisaniu ról; zespół uległ zdekompletowaniu wskutek wysiedlania Polaków do zachodniej części Kraju w nowych granicach. Większość członków i sam kierownik wyjechali.
Musimy tu nadmienić, że działalność prof. Jocha nie zakończyła się na Skalacie. Po dotarciu pierwszego transportu wysied- lonych z tego miasta do Strzelę Opolskich, profesor nie tylko zajął się organizowaniem gimnazjum i komisji weryfikującej poziom uczniów (nie wszyscy posiadali świadectwa z tajnych kompletów), ale powrócił też do swej pasji, l
jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego 1945/1946, po uzupełnieniu zespołu nowymi osobami, daliśmy przedstawienie złożone z tańców, skeczów i monologów. Wystawiliśmy także komedię "Los nr 13".
Zorganizowany został również młodzieżowy chór kościelny pod kierunkiem nauczyciela muzyki i śpiewu, p. Słowika.
Przypominamy sobie zabawną historię związaną z wystawieniem komedii w Strzelcach Opolskich. Było lato 1945 roku, a więc już po wojnie. Mieliśmy problem z podaniem do wiadomości publicznej, że nasz amatorski teatr daje przedstawienie. Jak zrobić plakaty? Drukarnie jeszcze nie działały, były kłopoty z papierem i farbami. Papier udało nam
się w końcu zdobyć ale do dyspozycji mieliśmy tylko farby do malowania ścian, które "nie chciały się papieru trzymać". Ktoś poradził, aby rozpuścić je w roztworze cukru. Tak też zrobiliśmy i ręcznie wykonane kilka sztuk plakatu rozwie- siliśmy w różnych punktach miasta.
Następnego dnia tłumy ludzi stały przed tymi plakatami, usiłując rozszyfrować ich treść pod warstwą much, które posilały się "cukrową"
farbą...
Przepraszamy, że tak zagalopowaliśmy się i odchodząc od tematu, opuściliśmy nasze Kresy.
Próbowaliśmy odtworzyć nazwiska uczestników tych wspaniałych przeżyć z naszej młodości, ale pamięć trochę zawiodła. Z dziewcząt występujących w teatrze poza Jadzią Laskowską, Wandą Podolską i Ewą Popiel, pamiętamy jeszcze córkę profesora - Danusię, Renatę Gudowską, Danusię Oszywę. Z chłopców - poza mną i bratem Henrykiem - Zbyszka Jocha, Zbyszka Felczaka i jego brata (nie pamiętam imienia), Ryśka Lenarta i Józka Lisowskiego. W chórku
rewelersów śpiewali: Jaś Daszkiewicz, ja z bratem Henrykiem i czwarty nasz kolega, którego nazwiska nie możemy sobie przypomnieć. W chórze "teatralnym" i kościelnym śpiewali wszyscy uczestnicy naszego "teatru", a także inne nasze koleżanki i koledzy, z których pamiętamy jedynie Marysię Chruszczówną, Gustka Murmyłę, Dzidkę Popiel, Basie
Strzałkowską, no i naszą główną solistkę - Wandę Podolską.
Pamiętamy jeszcze ten dreszcz tremy przed wyjściem na scenę i nagły przypływ spokoju i opanowania po trafnym podjęciu pierwszej kwestii. Pamiętamy specyficzną atmosferę kulis, pełną nieokreślonego podniecenia, ale też humoru i młodzieńczej radości życia. Nie obywało się przy tym bez kawałów robionych koleżankom i kolegom. Np. w
jednej ze scen, w której Wanda Podolska mdlała, podano jej zamiast wody czysty spirytus. Wanda miała jednak tupet i jakoś tę dawkę alkoholu przełknęła, który zresztą spotęgował autentyzm jej otrzeźwienia z omdlenia. Oczywiście autorom tego kawału oberwało się później solidnie...
Zdarzały się czasami drobne potknięcia, np. skrócenie kwestii o jakąś frazę lub wejście z kwestią nie w porę. Ale od czego był niezastąpiony sufler - prof. Joch? Im więcej graliśmy, tym więcej nabieraliśmy doświadczenia, a nawet improwizowaliśmy przy tekście nierytmowanym, czego widzowie nawet nie zauważyli.
Nasze wrażenia i odczucia przeżywane podczas tych spotkań z "teatrem" były wówczas bardzo szczere, ich autentyzm do dziś nie podlega wątpliwościom. Zapewne pogłębiliśmy w tym czasie naszą wrażliwość, byliśmy przecież młodzi.
Nasi rówieśnicy z tamtego okresu - Żydzi i Ukraińcy mieszkający w Skalacie, nie brali udziału w naszej działalności kultu- rainej. Chociaż ci pierwsi (z 8-mej Średniej Szkoły z polskim jeżykiem nauczania) uczestniczyli w pożegnalnej herbatce na zakończenie działalności "teatru", którą zorganizowały nam nasze Mamy w maju 1945 roku.
Tyle naszych wspomnień na temat "teatru", który był częścią życia kulturalnego polskiej młodzieży pod drugą okupacją sowiecką w Skalacie. Są to oczywiście tylko fragmenty, jakie nie uleciały jeszcze z pamięci , a które warto może zachować
Początek książki...O Galicji ...Zdjęcia z kresów ..Mapy historyczne..Kresy wschodnie Księgarnia Kresy Wschodnie