Początek wspomień..O Galicji ...Zdjęcia z kresów ..Mapy historyczne..Kresy wschodnie
Icek woła Stącla pytając kiedy to wykupi swój przyrząd , murarz zaś do Icka , że bońdsdyk to on już dawno zrobił sobie nowy , a ten który Icek u niego kupił to niech sobie trzyma i łapie żyda za oszyfkę *15 , żyd , aby po pysku nie dostać dał Stąclowi spokój .
Stańko szczotkarz , co swego fachu nauczył się w austryjackim wojsku służąc na Morawach , a na swoje wyroby miał ogromny zbyt , otrzymując zamówienia z okolicznych folwarków , a i chłopi też kupowali o niego szczotki , także wystawił nowy dom pokryty eternitem , co była niebywała nowość , miał swego rodzaju fiksa jak popił .
Lubił wypić nawet sam , przychodził do Icka brał butelkę siadał za stołem i pił . Raz usiadł przy stole ze swoją wódką , przy którym już siedział Piotr Tonia s. Leona , sławny weselny awanturnik . Piotr nie znosił rywali , do karczmy Icka przyszedł raz taki sam awanturnik z Mikulic niejaki Kowal . Wódki razem nie pili i do zwady między nimi nie doszło , ale gdy Piotr wypił kwaterkę złapał Kowala za kołnierz i zaciągnął go do rzeki , gdzie go wrzucił , co Kowal usiłował z wody wyjść to Piotr go kołem do wody spowrotem zaprowadzał , szli tak aż do Białobok , gdzie Kowal przyrzekł Piotrowi , że już więcej do Gaci nie przyjdzie i Piotr z wody Kowala wypuścił .
Piotr był postrachem wszystkich szynkarzy , gdy nie miał na wódkę , wszczynał awanturę w której rozbijał nie jedną butelkę , każdy żyd nie chcą mieć większych strat , wolał Piotrowi dać butelkę za darmo z prośbą aby poszedł sobie gdziekolwiek indziej i ją wypił .
Pół kilometra od karczmy Icka w stronę Białobok był sklep wyrobów mieszanych gdzie sprzedawano wódkę w zamkniętych butelkach , prowadził go żyd Gortenhaus zwany Szyją .
Ten jak usłyszał gdy Piotr gdzieś śpiewał , stawiał na oknie butelkę rumu i 05 kg. cukru aby Piotr tylko nie zaszedł do jego sklepu , niekiedy dodawał do tego paczkę tytoniu . Szyja też był bardzo uprzejmy dla matki Piotra , zawsze gdy przechodził obok jego domu , a Piotra matka miała zwyczaj siadywania na progu , to pytał o jej zdrowie . Matka Piotra miała męski gruby głos i na pytanie Szyji odpowiadała ; a bo co .
Na wesela Piotr zachodził proszony albo i nie , wchodził na muzykę i stawał przed skrzypicielem nucąc melodię , jeżeli skrzypiciel melodię znał to grał ją dalej , gorzej było jeżeli jej nie znał , na ten czas Piotr stołkiem walił w basy albo skrzypki rozbijając je .
Ulubiony tańcem Piotra był tzw. Gąsior , długi wąż taneczników trzymających się za biodra .
Na początku Piotr zachowywał się znośnie i prowadził Gąsiora wokół ścian izby , ale gdy mu się znudził to wyprowadzał tańczących na pole przeważnie oknem , zachaczając nieraz obce domy . Taka zabawa trwała i dwie godziny , a jeżeli by ktoś chciał ją opuścić dostawał pięścią w łeb od Piotr bez względu na płeć .
Do takiego to kumpana dosiadł się szczotkarz . Stańko gdy popił przychodził do domu budził żonę i córkę , rozkazywał im się rozbierać do naga i tańczyć .
Piotr po wyjściu Stańka jeszcze chwilę w karczmie siedział i dla uspokojenia wypił kwaterkę , a uznając że pora , poszedł do domu szczotkarza , bez ceregieli wybił drzwi kolanem , a tam starsza kobieta z córką tańczą nago , bierze Stańka za oszywkę i wali gdzie popadnie , aż ten zaczął Piotra prosić u litość , na ten czas Piotr bierze krzyż i karze Stańkowi przyrzekać , że już więcej tak nie będzie robił , i że czas od czasu przyjdzie mu przysięgę przypomnieć .Od tego czasu kiedy przyszedł do domu napity a zaczynał żonie rozkazywać , ta zaczynała nasłuchiwać mówiąc , że chyba słyszy śpiewającego Piotra , Stańko natychmiast rozkazywał gasić światło i iść spać .
Na wiejskich potańcówkach nie było zwyczaju picia wódki , młodzież była biedna , aby się ugościć trzeba było ukraść rodzicom , gospodarzowi trochę zboża , robiąc tzw, koty .
Takie koty skupowała Edka córka Icka .
Rząd Austryjacki w 1915r. ustanowił kontygent zbożowy , na ten czas Edka skupywała duże ilości zboża wywożąc je do Rakszawy , gdzie zięć Icka posiadał młyn .
Wcześniej trzeba było iść do Edki i uzgodnić ilość zboża i cenę , później nocą aby nikt nie
*15 kołnierz ,klapy
widział , wynoszono worki pod chyrę*16 skąd zabierał je Genek Bemben , stały furman Edki .
Icek kiedy dzieci miał malutkie mawiał tak ;kiedy Bóg chcę człowieka ukarać to zsyła na niego 6 córek i jednego syna .
Córki Icek wydał za bogatych zieci , a te handlując razem z nim w karczmie i w sklepie pomnażały Ickowi dochód , dla syna Szmula , Icek sprowadził wykształconą żonę , jednak syn do handlu się nie nadawał i Icek gdy już był stary zdanie zmienił co do Boga mówiąc ; jeżeli Bóg chcę człowieka ukarać to zsyła na niego 1 syna i tylko 6 córek .
Młodzież chętnie chodziła handlować do Icka kiedy nie było Edki , a handlował Szmul .
Szmul był gapowaty i mylił się w rachunkach , a w sklepie Icka wymieniał jajka za wódkę , wymieniających było zawsze dwóch , kiedy jeden kupował uzgadniając cenę , drugi milczał , ale gdy już dochodziło do uzgodnienia ceny , zaczynał się niecierpliwić popędzając kupującego , próbując ustalić swoją cenę , Szmul zajmował się drugim , a pierwszy w tym czasie wybierał z uzgodnionej ilości część jajek i chował do kieszeni . Po uzgodnieniu ceny z drugim sprzedającym , pierwszy domagał się wódki za swoje jajka i Szmul mu ją dawał .Ta przerwa wystarczyła , aby Szmul zapomniał co uzgodnił z drugi kupującym , gra zaczynała się od nowa . Zasada była taka , dwóch kupujących wynosiło trzy butelki wódki. Szmul był też namiętnym politykiem , i tu też młodzież to wykorzystywała . Do karczmy przychodziło paru młodych , jeden z nich zamawiał wódkę , kiedy Szmul ją podał , zaczynała się dyskusja na jakiś polityczny temat , Szmul oczywiście włączał się do niej zapominając o Bożym świecie . W tym czasie któryś przypominał Szmulowi o wódce , Szmul oczywiście podawał , ale drugą już butelkę , w ten czas był zawsze koniec dyskusji .
Taki to handel doprowadził Icka do złożenia prośby w Zarządzie kasy w 1912 r. o pożyczkę w wysokości 5000 tyś. kor. Zarząd pożyczki nie dał Ickowi .
Na wiosnę 1940 r. Szmula Risenbacha zastrzelił na progu domu żandarm z Markowej Kindel Kindel był ukraińcem , a zachowywał się tak jak myśliwy , łowiąc żydów jak zające po polach . W Białobokach też na progu swego domu zastrzelił Moszka uprzednio skatowawszy go . Jedynie Bucki z Ostrowa przechowali się przez całą wojnę u mojego sąsiada Solarza Jana.
Do ameryki wyjechali ; karczmarz Buł z końca , Szyja i karczmarz z karczmy koło kościoła.
W Gaci był jeszcze jeden żyd Loberfild Jakub zw. Janklem . Ten najdłużej chodził po wsi za chlebem , ludzie pomagali mu i wspierali dając jedzenie . Jankiel wykopał w czasie wojny w wąwozie Pacuły ogromną jamę i zamieszkał w niej z całą rodziną . Jankiel jednak chyba był już tak zmęczony taką sytuacją , że któregoś dnia przestał się ukrywać i zamieszkał w swoim domu , gdzie dopadł go Kindler , chociaż nikt ze wsi go nie wydał . Kiedy przyjechali po niego był w swoim domu na górze * 17 , może jakby siedział cicho , to by nie znaleźli go , ale zaczął głośno się modlić wajczeć i go dopadli .
Z tym Loberfildem za czasów austryjackich prowadził interesy mój brat stryjeczny Ludwik s.Antoniego , który był i też jego najbliższym sąsiadem , bo za miedzy .
Ludwik , był jak to mówią gorączka i zawołany jeździec , natomiast Jankiel prowadził różne interesy , czasem i nielegalne m.in. kupował kradzione konie u swoich pobratymców w zaborze Rosyjskim i sprowadzał je do Gaci . Do takiej roboty najmował Ludwika , aby przejść granicę , trzeba było mieć paszport , Ludwik go nie miał i nocą musiał przekradać się
do zaboru Rosyjskiego , tam w umówionym miejscu koło Biłgoraja zabierał tabun 6-8 koni i w kolejną noc przeprowadzał je samotnie przez granicę .Ludwik w tym miał dużo szczęścia , a i konie Biłgorajskie szczęściem były ścigłe . Prowadząc taki tabun przez granicę , Ludwik nigdy nie wiedział co zrobi żołnierz , który tej granicy pilnował , opowiadał , że czasem strzeli za nim , ale niecelnie . W tedy zastanawiał się , czy żołnierz strzela tak niecelnie , czy strzela w powietrze aby go nie trafić , a uchronić się tym sposobem przed odpowiedzialnością
Ludwik wiele ryzykowła , ale już w Sieniawie był jakby u siebie .W Sieniawie Lobelfild.
*16- przybudówka do stodoły
*17- strych
odbierał z pomocnikami przemycone konie , sprzedając je okolicznym chłopom .
Konie Biłgorajskie były w wielkiej cenie i cieszyły się dużym popytem . Zazwyczaj były to kasztany średniej wielkości .
Lobelfild , podczas licytacji gospodarswta Jakielaszka , najbutniejszego gospodarza we wsi , który je przepił , kupił 6 mórg w caliźnie , od gościńca wzdłuż skotnika na Rogóżno .
Jankiel w jakimś interesie musiał zastawić swój grunt , interes mu nie wyszedł i teraz jemu groziła licytacja .Lobelfild chciał sprzedać swój grunt , a tym zainteresował się mój ojciec , który chciał kupić ziemię dla Jana , ale ten , wzorem Stanisława , odmówił , chciał mieć dział z ojcowizny.
Sprzedaż Janklowi nie wyszła , więc z żoną Łoją zwrócił się do kasy o pożyczkę w wysokości 2000 koron . Prośbę rozpatrywała Rada Kasy w grudniu 1908 r. , był jednak kłopot , Statut kasy wyraźnie mówił ; członkiem kasy może być tylko wyznawca wiary rzymsko-katolickiej .Kasa jednak pożyczki udzieliła za poręczeniem mojego brata Brożbara Piotra , a do patronatu we Lwowie wysłano pismo z zapytaniem o zgodę .Odpowiedź przyszła odmowna wraz z przypomnieniem o paragrafie statutu . Nim jednak przyszła odpowiedź , Lobelfild Jakub pieniądze już wziął i tym sposobem , jako jedyny żyd otrzymał pożyczkę w kasie .
Podczas I wojny Łoja pożyczkę spłaciła .
Wierzenia Przysłowia
Po powstaniu w 1863 r. w Gaci zatrzymał się uciekinier z Kongresówki a uczestnik tegoż powstania Tomasz Skwarczyński ( 1830 -1885r. leży na cmentarzu w Gaci ) .Przyjął go ks.
Zieliński na plebanię w Gaci za organistę .Ks. Zieliński proboszcz parafii Kańczuga do której
Gać należała ,był on z tych księży postępowych , który rozumiał problemy nie piśmiennego chłopa . To przy jego pomocy były powstaniec zorganizował na organistówce prywatną szkołę do której uczęszczał już dorosły mój ojciec .Ta przy parafialna szkoła ucząca tylko w okrasie zimowym przetrwała aż do powstania prawdziwej szkoły w 1875 r.Co światlejszy gospodarz chodził sam , albo posyłał tam swojego syna .
Najstarsze kalendarze służące za książki , a w których były różnego rodzaju porady , także i rolnicze miał Skupnień . Do wsi zaczęły docierać gazety ks. Stojałowskiego Wieniec i Pszczółka . Chłop budził się z letargu .
Pierwszym tego objawem była sprzedaż Zsypkui utworzenie z otrzymanej gotówki kasy tzw. Zbożowej
Założenie Kółka Rolniczego w 1885 r. którego przewodniczącym został Brożbar Wojciech , a jednak wieś jeszcze długo żyje według tradycji i przysłów :
25.01.- jak Paweł nawróci to zimę na wspak obróci , ale jak się zima zżyma to człek ledwie strzyma .
24.02.- na Macieja można jeszcze siać oziminę .
12.03- na Grzegorza idzie zima do morza .
19.03.-jakich 40 męczenników , takich 40dni 25.04.- na Marka deszcz , ziemia będzie w tym roku jak skwarka , późny groch ,wczesna tatarka .
23.04.- na Wojciecha to już w polu pociecha kobiety wstawały wcześnie rano przed wschodem słońca i obchodziły pola aż do granic , miało to przynieść urodzaj , a gdy wierzono w czary to brały ze sobą łopaty do pieczenie chleba i zamawiały krowy sąsiadowi , aby nie dawały mleka .
8.06.- Medarda - rozpoczęcie kośby łąk jak się Medard rozwodni będzie lało trzy tygodnie
24.06.- Jana - jak się Jan rozczuli będzie lało do Matuli .
2.07.- jak Matula Jana nie utuli będzie lało do Urszuli
25.07.- Jakuba - jaki Jakub do południa taka jesień aż do grudnia , a po Jakubie każdy w swoim garnku dłubie był to czas gdy dzieci odchodziły na swoje gospodarstwa .
24.08.- Bartłomieja - pastuch nie otrzymywał kromek w pole , a gospodyni domowej przypadał odpoczynek popołudniowy , obiad zaczynała gotować aby zdążyć na 7 rano .
We wrzesień i październiku obiad był o godzinie 8 , po obiedzie główny parobek z poganiaczem jechał czwórką koni w pole orać na calizne *19 zagony , a w południe tzw. Jurzyna chleb z serem i masłem , chleb drobiony do kwaśnego mleka , wszyscy jedli z jednej misy .U nas ojciec jadł ze wszystkimi i dzielił masłem według hierarchii , zaczynając od parobka głównego .
25.10.- Katarzyny - Katarzyna klucze zgubiła , św Andrzej je odnalazł i jesień zamknął zaraz
Katarzyna gęsi po wodzie , Boże Narodzenie po lodzie ( lub na odwrót )
13.12.- Łucji - miesiące idą na radę , aż do Wigilii a od Szczepana do trzech króli z rady : dni te wskazują jaka będzie pogoda w nadchodzącym roku .
Chodzące po śniegu gawrony i kruki tzw. pasące się , zapowiadały bardzo duże opady śniegu, a jeżeli te same ptaki siadały na samych końcach gałęzi , przepowiadały silne i długotrwałe mrozy .
Zachodzące na czerwono słońce to zmiana pogody i duże wiatry .
Zachodzące słońce za chmurę opady deszczu .
Zachodzące słońce na chmurę słoneczna , sucha , długotrwała pogoda .
Księżyc w pełni z aureolą słoneczna piękna pogoda .
Księżyc w pełni z brodą (w chmurach ) zmiana pogody na deszczową .
Czerwony księżyc w pełni zmiana pogody na gorszą , przepowiadał też niedobre zdarzenia .
Jeżeli bociany wyrzuciły jajo , albo pisklę ; zapowiadało się wielki głód .
W adwencie post był ściśle przestrzegany , w środę , piątek i sobotę mięsa nie jedzono , a zamiast tłuszczu używano oleju lnianego , albo konopnego .
Największym postem była Wigilia , wstawano o 4 rano , albo i wcześniej do obrządku inwentarza , później gospodarz z parobkiem rżnęli sieczkę w skrzynce na całe święta .
Na obiad jedli wszyscy to samo , żytni chleb z olejem , czasem chleb tarto czosnkiem , a zamiast oleju pito wodę .
Po obiedzie gospodarz z parobkiem szli młócić żyto , biedni znajomi gospodarza już czekali pod stodołą na słomę tzw. kopę .
Zrzucali parę snopków*20 z sąsieka*21 na boisko*22 i je przecierali*23 cepami .Czasem nie starczało słomy z jednego rozłożenia , gdy przyszedł odrobnik który pomagał w żniwa to dostawał wiązkę tzw. kneblą . Nie każdy potrafił podnieść taką dobrze ubitą wiązkę , a jak się dobrze postarał to mu słomy dla krowy starczało i na dwa tygodnie.
Zwyczaj przetrwał do 1920 r.
*19- orka na zimę
*21-miejsce składowania zboża *23- młócenie
*20-wiązka zboża
*22- klepisko
Obiad musiał starczyć na cały dzień .
W Wigilię nie wolno było się swarzyć , ani podpaść rodzicom , bo zapowiadało to kłopoty i trudności jak rok długi .
Gospodarz oczekujący od cielnej krowy przychówku , wypatrywał kto pierwszy rano przyjdzie do jego domu , jeżeli przyszedł chłopiec , to zapowiadało byczka , jak gospodarz oczekiwał takiego przychówku , chłopiec przynoszący dobrą wróżbę otrzymywał garniec ( 1- 5 kg.) żyta .Cieliczkę zapowiadała dziewczynka , jeżeli spełniała wszystkie wymogi tradycji to ona otrzymywała nagrodę .
Po odprawieniu biednych i odrobników gospodarz wracał do domu , a jego miejsce zajmował ktoś ze służby , po drodze do domu zabierał po snopku pszenicy , żyta , owsa i stawiał je w izbie w każdym kącie , a na stół wysypywał garniec mieszanki zbóż które siał i przykrywał je sianem , gospodyni nakrywała stół białym obrusem .
Młodzi robili szopki albo pająki , około 1900 roku u co bogatszych gospodarzy stawiano choinkę przystrajaną wycinankami z papieru ptaków , zwierzyny domowej , kwiatów , robiono łańcuchy z kolorowego papieru .
Gospodyni z córkami i służbą przygotowywała wieczerze , kapusta z przetartym grochem polowym , pierogi z kaszą i serem , kutia , pampuchy*23 .
Tuż po zmierzchu siadano do stołu , najstarszy w rodzinie zasiadał u szczytu stołu , brał opłatki i rozdawał je każdemu uczestnikowi wieczerzy , opłatki w adwencie przynosił organista , za co dostawał garniec zboża . Po uroczystym przemówieniu seniora rodu , wszyscy dzielili się opłatkami życząc sobie pomyślności w przyszły roku , u nas do opłatka każdy dostawał łyżkę miodu z pasieki ojca , aby życzenie było słodsze .
Gospodyni stawiała misę z jedzeniem na środku stołu pod którą kładziono kawałek opłatka , jeżeli opłatek przykleił się do dna misy , oznaczało urodzaj jedzonego pożywienia .
Gospodarz pierwsze trzy łyżki kapusty wyrzucał przez okno na pole ze słowami wilku choć do grochu , jak nie przyjdziesz czekaj roku.
Jedzenia przygotowywano za zwyczaj tyle , że starczało też na Boże Narodzenie .
Po wieczerzy gospodarz przynosił wiązkę słomy i nadziewał ją orzechami stawiał na środku izby , a na wierzchu sadzał najmłodsze z dzieci , rozcinał powrósło i rozpoczynała się bójka pozostałej dziatwy o rozsypane orzechy , przy okazji wiążąc najsłabszym ręce i nogi powrósłami .Na takich zabawach szybko mijał czas do północy , kiedy to oprócz małych dzieci i chorych wszyscy szli na pasterkę .
Przy wieczerzy czasami wróżono pogodę na następny rok z cebuli . Cebulę krojono na 12 części , wszystkie części znaczono kolejnymi miesiącami , patrzono ile wypłynęło z każdej części wody , tyle miało spaść deszczu w danym miesiącu .
W Boże Narodzenie nikt nie wykonywał cięższych prac , jedynie tylko te niezbędne .
Na Szczepana jeden z rodziny dostawał w niewielkim worku owsa i szedł święcić go do kościoła , reszta rodzeństwa napychała sobie kieszenie mieszanką zboża z grochem i też szła do kościoła , ale jedynie po to , aby wzajemnie się obrzucać , a szczególnie księdza przyniesioną mieszanką .
Ksiądz wcale nie był tym przejęty , ponieważ po mszy gdy kościół zamieciono uzbierał i 150 kg zboża .
Podczas powrotu do domu z kościoła młodzież staczała pomiędzy sobą istne bitwy , obrzucając się mieszanką .
W ostatnim dniu roku na Sylwestra , najważniejsze były nieszpory i kazanie wygłoszone z tej okazji , było to jakby sprawozdanie z całego roku , czym to parafianie zgrzeszyli najbardziej , czy zachowywali posty , wstrzemięźliwość od zabaw i wesołości w czasie adwentu i wielkiego postu . Grzechy parafian mierzone były ilością przychodzących na świat dzieci , w przypadającej porze roku , doliczając okras ciąży . Z tego okresu jest przyśpiewka hej choc
*23 - pączki
podnieś chwost , nie podniosę bo jest post . Na Sylwestra gospodyni piekła szczodroki- razowe 30dkg chleby i jeden , 1kg z ziołami .
W Nowy Rok biedni przychodzili do bogatych z życzeniami , za co otrzymywali te małe chleby , czasem gdy był to ubogi krewny to otrzymywał i kawał placka , a duży szczodrok wraz ze zbożem z wigilijnego stołu i kolorowym opłatkiem gospodarz zanosił do obory i karmił nim inwentarz i ptactwo .
W Nowy Rok , podczas świątecznego świętopietrza proboszcz wyznaczał kary parafianom za popełnione grzychy , nie wolno było odmówić zapłacenia wyznaczonej kary .
Przed moim przyjściem na świat , ojciec ze swojego 50 morgowego gospodarstwa mielił 200 kg pszenicy na cały rok , jak brakło to mielono w żarnach , o ile pszenica była , natomiast żyto mielone było cały czas w żarnach .
Na całą okolicę było dwa młyny i to wodne , jeden w Soninie , a drugi w Manasterzu .
Po Nowym Roku , po wsi zaczynały chodzić Tury .
Turoń zrobiony był z czaszki końskiego łba , dolna żuchwa umocowana była na drutach i za pomocą pociągnięcia sznurka otwierała się i zamykała . Całość obszywano baranią albo krowią skórą , a ruchomą szczękę od środka wykładano czerwonym suknem , do szczytu czaszki montowano krowie albo baranie rogi . Tak przygotowaną czaszkę przytwierdzano do długiego drążka , a do skóry przyszywano płachtę , tak że ten co nosił Turonia był niewidoczny .
Przebierano się za diabły z rogami kóz i z krowimi ogonami , żydów , dziady proszalne z koszami na plecach do których wkładano wycyganione jajka , chleb , zboże , był cygan i cyganka , którzy mieli lalkę jako swoje dziecko . Z turami szli muzykanci grając i śpiewając stare pieśni .
Z najścia Turów powstawała nie raz potańcówka , a czasem istny napad z rabunkiem mienia gospodarza .
Piękniejsze były Jasełka .
Ostatni , który z nimi chodził , to Mróz z Markowej , wyśmienity muzyk i rzeźbiarz . Figurki świętych i zwierząt w jego szopce pokrytej strzechą były jak żywe i ruchome .
Do nóg miał przywiązane sznurki za pomocą których poruszał swoimi kukiełkami do takty muzyki granej przez siebie samego .
Jasełka zapraszali gospodarze do domów kiedy mieli dorastające córki
Około 1875 r. na folwarku pojawił się pełny żelazny pług tzw. Sak , ciągły go 4 konie , albo woły , ale nawet ten pług nie dawał rady zaperzonej roli . Dopiero pojawienie się pługa pełnej roboty kowalskiej z dobrze ustawioną odkładnicą , który w pełni obracał odorywaną skibę poprawiał jakość uprawianej roli .Pługi takie wykonywali Kamycki z Kańczugi i Cyran z Markowej . Ten rodzaj pługa z małymi poprawkami przetrwał do dzisiaj .
Do Kół. Rol. przychodziły różnego rodzaju gazety i poradniki przysyłane przez Towarzystwo Rolnicze , podnosząc kulturę rolną wsi .
Zniesiony w 1875 r. Galicyjski zakaz dzielenia gruntów chłopskich powoduje rozdrabnianie się wielkich gospodarstw , ale wszystko ma dobre i złe strony , podnosząca się kultura rolna sprawia , że od 1890 r. zaczynają ginąć ugory , co raz mniej jest tych którym brakuje chleba na przednówku .
Powstaje jednak nowy rodzaj społeczeństwa , emigranci , rozdrabniające się gospodarstwa nie potrzebują już tyle siły roboczej , już własnymi siłami potrafią obrobić swoją ziemię .
Stan kuczniczy zmuszony jest do opuszczania wsi za tzw. chlebem .
Gospodarze zaczynają dbać o obornik , który wywożą pod ziemniaki , na ziemniaczyskach siano pszenicę co dawało jej większy plon .
Ziemniaki z początku sadzono co skibę , rosły małe i niewiele , dopiero po 1900r . zaczęto sadzić co drugą skibę , a trochę później zaczęto je obredlać , co znów podniosło zbiory .
Pojawił się też całkowicie nowe narzędzie rolnicze tzw. Harcak i drewniana brona .
. Pierwsze ulepszone narzędzia rolnicze pojawiają się w Markowie u Szulara Andrzeja ,
Harcak był to z bukowego drzewa zrobiony prostokąt , gdzie dwie 140cm. listwy służyły za płozy , do nich montowano 4 pionowe 40 cm. listwy z wywierconymi dziurkami do regulowania głębokość uprawy roli . Do tak przygotowanych płóz za pomocą żelaznych gwoździ przytwierdzano drugi prostokąt ; 120 cm. długi z trzema poprzecznymi listwami 1m. długości do których umocowane były na przemian redlice .Redlice były żelazne , do połowy o kształcie łyżki , a od połowy była to kwadratowa sztabka zakończona gwintem , taką redlice przykręcano do listwy od góry śrubką .
Brona wyglądała podobnie , kratownica z 8 x 1m. długości listw , na każdym skrzyżowaniu tych listw był otwór do którego wkładano żelazny 20cm. ząb , od góry przykręcony śrubką .
W Gaci pierwszy siewnik był u mojego ojca w 1898 r., był to piętnastorzędowy siewnik produkcji Czeskiej , w tym samym roku drewniana brona i harcak .
W 1914 r. ojciec kupił brony żelazne .
Orki zagonowej zaprzestano gdzieś około 1910 r. i zaczęto siać więcej pszenicy , po I wojnie obszar zasiewu pszenicy zrównał się z obszarem zasiewu żyta .
Z chwilą wybudowania cukrowni w Przeworsku , której ojciec był udziałowcem , folwark rozpoczął uprawę buraka cukrowego , a od 1920 r. uprawę rzepaku , który chłop zaczął uprawę dopiero po II wojnie światowej .
Obecnie nie ma zagonów ani perzu , ale też i pól , które w najwęższym miejscu miało 28m szer. , a ciągnęło się przez 2.05 km. , a było własnością jednego gospodarza .
Ostatniego gospodarza którego znałem , to Drozd Michał .
Pisałem mu testament i dzieliłem grunt pomiędzy jego dzieci . To on zapisał 05 morga łąki kobyle , z którą spadkobiercy później mieli kłopot gdy kobyła zdechła ze starości , nie wiedzieli na kogo łąkę przepisać , na źrebię po kobyle , czy na macochę .
Była nawet sprawa sądowa , sąd przyznał łąkę macosze.
Początek wspomień..O Galicji ...Zdjęcia z kresów ..Mapy historyczne..Kresy wschodnie